Linia podziału Północ – Południe tworzy dziś w Europie znacznie poważniejsze napięcie niż różnice w postrzeganiu wojny na Ukrainie. Niezażegnany konflikt o zasady ratowania strefy euro i podział odpowiedzialności za ten proces jest tykającą bombą pod procesem integracji europejskiej. Zadłużone państwa Południa wykazują Północy, szczególnie Niemcom, że ich potencjał eksportowy nigdy by się nie rozwinął, gdyby nie zamiana zbyt drogiej marki czy guldena na euro. Niemcy chętnie pokazują rachunki za ratowanie strefy euro i, zręcznie podpierając się Trybunałem Konstytucyjnym, Bundestagiem i swymi zniecierpliwionymi podatnikami, oczekują większej kontroli nad polityką budżetową Francji, Włoch czy Grecji.
Kontrola zbierania podatków i wydawania publicznych pieniędzy to jednak serce i początki demokracji. Dlatego kanclerz Angela Merkel po to, by ratować strefę euro, musi pokonywać rosnące trudności w kraju, dla południowców zaś coraz częściej staje się wcieleniem pruskiej agresji i Adolfa Hitlera. To rodzi głębokie rozczarowanie.