Gotówka to przekleństwo?

Jestem bez gotówki i bardzo mi z tym dobrze. To znaczy, oczywiście, nie wpadam w debet, ale banknotów i monet nie używam od dawna. Owszem, jeden „Kazimierz Wielki" od tygodni leży sobie spokojnie w moim portfelu, ale tylko na wypadek, gdyby się okazało, że któryś sklep ma alergię na karty.

Aktualizacja: 07.02.2018 20:17 Publikacja: 07.02.2018 20:00

Gotówka to przekleństwo?

Foto: Adobe Stock

Zdarza się to rzadko, bo padają kolejne bastiony gotówki, co mnie bardzo cieszy. Cieszy pewnie też ministra finansów, bo brak terminalu płatniczego często wiąże się z brakiem kasy fiskalnej oraz chęci do płacenia podatków.

Nie ma co kryć: dla lubiących wygodę gotówka to przekleństwo, a w obrocie bezgotówkowym Polska jest bardzo zaawansowana. Uświadamiamy to sobie dopiero podczas wyjazdów urlopowych, gdy na drugim krańcu Europy kelner albo obsługa pensjonatu na widok karty lekko panikuje, potem walczy z terminalem, by wreszcie oznajmić, że właśnie zerwało się połączenie z internetem...

Niewiele jest dziś miejsc na świecie, gdzie płatności gotówką rosną szybciej niż te bez niej. A takie regiony jak Skandynawia są najbliżej pożegnania z banknotami i monetami. 99 proc. Szwedów płaci kartami debetowymi, a co trzeci telefonem. Pojawiły się nawet sugestie, by kiedyś w ogóle zlikwidować korony w formie materialnej.

To byłby miód na serca ekonomistów, którzy trzy–cztery lata temu, gdy europejskie gospodarki tkwiły w marazmie, zastanawiali się, jakich to narzędzi mogłyby jeszcze użyć banki centralne, by zachęcić społeczeństwa do większych wydatków, skoro obniżka stóp procentowych do zera nie pomogła. Gdy ceny spadają, wielu czeka z zakupami, aż spadną jeszcze bardziej. Świat bez gotówki, w którym ludzie trzymaliby pieniądze wyłącznie na koncie, pozwalałby zachęcać ich do wydatków za pomocą ujemnego oprocentowania.

Pojawiło się ono zresztą na Zachodzie, choćby w przypadku stopy depozytowej EBC, ujemnych rentowności obligacji niektórych krajów czy ujemnego oprocentowania rachunków wielkich korporacji. Ale szeregowych Kowalskich, a raczej Schmidtów, to nie dotknęło. Bo ujemne odsetki, zjadające oszczędności, skłaniałyby ich do wycofania wkładów i trzymania w skarpecie.

Gdyby gotówka przestała istnieć, bylibyśmy wszyscy w sytuacji przymusowej. Może więc jednak tak całkiem się z nią nie żegnajmy?

Przeczytaj też tekst Michała Duszczyka: Polacy coraz częściej płacą kartą, a nie gotówką

Zdarza się to rzadko, bo padają kolejne bastiony gotówki, co mnie bardzo cieszy. Cieszy pewnie też ministra finansów, bo brak terminalu płatniczego często wiąże się z brakiem kasy fiskalnej oraz chęci do płacenia podatków.

Nie ma co kryć: dla lubiących wygodę gotówka to przekleństwo, a w obrocie bezgotówkowym Polska jest bardzo zaawansowana. Uświadamiamy to sobie dopiero podczas wyjazdów urlopowych, gdy na drugim krańcu Europy kelner albo obsługa pensjonatu na widok karty lekko panikuje, potem walczy z terminalem, by wreszcie oznajmić, że właśnie zerwało się połączenie z internetem...

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację