Jednak działa już w Polsce ekonomiczny dobór naturalny. Za jego sprawą wypadają z rynku małe przedsiębiorstwa, a ich miejsce zajmują firmy duże. Dzięki efektowi skali są w stanie inwestować w swoje marki, szukać lukratywnych rynków daleko za granicą, a przede wszystkim wykładać pieniądze na badania i rozwój.

Krew polała się właśnie na niezwykle konkurencyjnym rynku kurierskim. Wyspecjalizowana w obsłudze przesyłek z częściami samochodowymi czy akcesoriami do kominków firma Delta popadła w kłopoty. O ciekawą niszę walczą giganci: państwowa Poczta Polska i prywatny InPost. Wielcy rozkładają koszty stałe na dużo większą liczbę klientów, więc dadzą sobie radę przy marżach, które dla Delty okazały się śmiertelnie niskie.

Takich Delt będzie więcej. W „Rzeczpospolitej" pisaliśmy niedawno o zaskakującym zjawisku: choć gospodarka kwitnie, a PKB rośnie w tempie 5-procentowym, coraz więcej firm ma problemy ze spłatą zobowiązań. To się pogłębi: braki kadrowe na rynku pracy dały paliwo do szybkiego wzrostu płac, który będzie dewastował wyniki firm, zwłaszcza małych i średnich. Pod presją rywali nie będą one w stanie wyższych kosztów przerzucić na odbiorców.

Właśnie wtedy, wobec groźby bankructw, na dobre ruszy proces konsolidacji. Polscy przedsiębiorcy opierali się mu przez 20 lat. Równie nieufni wobec bliźnich, jak reszta Polaków, niechętnie łączyli siły z innymi przedsiębiorcami. Woleli firmy małe, ale własne, niż duże, które wprawdzie mogą więcej, ale trzeba by się w nich liczyć ze wspólnikami. Wkrótce staną jednak przed alternatywą: połączyć siły albo oddać rynek większym. I to, paradoksalnie, dobra wiadomość dla polskiej gospodarki.