Bo rzeczywiście nie mają problemów firmy duże, produkujące samochody, sprzedające dużo na eksport. Ich kondycja jest dobra albo bardzo dobra, chociaż przez wiele lat np. Opel miał straty. Miał też bogatego właściciela, który te straty pokrywał.
Okazuje się jednak, że branża moto – mimo że kwitnie, bo Polacy kupują auta jak szaleni – jednak jest zadłużona. W efekcie mimo sukcesów „na górze" od jakiegoś czasu zaczęła jechać na zaciągniętym hamulcu, bo długi hamują jej rozwój. Przy tym mówimy o potężnej kwocie, która jeszcze dwa lata temu wynosiła niewiele ponad 300 mln złotych, teraz przekracza 700 mln.