Reklama

Gospodarka nad Bałtykiem

Wszystko wskazuje na to, że transport morski stanie się kolejną dziedziną, w której Polska ma wielkie szanse na rozwój. W dwucyfrowym tempie rosną przeładunki i przewozy cargo, pojawiają się inwestycje, z brakiem których borykają się inne branże. Tutaj nie ma obaw, bo inwestycje te nie są obciążone ryzykiem. Choć przez całe lata było ich zbyt mało.

Publikacja: 08.08.2018 21:00

Gospodarka nad Bałtykiem

Foto: Fotorzepa, Marta Bogacz

Wyraźnie błyszczy Gdańsk, gdzie od początku roku przeładunki, w tym także te najcenniejsze, bo kontenerowe, zwiększyły się prawie o połowę. Przy tym polski port jest liderem europejskiego tempa wzrostu, za Gdańskiem plasują się Pireus, Barcelona, Zeebrugge, Algeciras i Antwerpia. Jeśli zestawić to ze spadkiem przeładunków w Hamburgu i Bremerhaven, serce rośnie.

Bo i nasza gospodarka się rozwija. 5-proc. wzrost produktu krajowego brutto w żadnej branży nie przejdzie niezauważony. W polskich portach przeładowuje się więcej samochodów, bo rośnie rynek motoryzacyjny, więcej węgla, bo przy drogiej ropie naftowej zwiększa się opłacalność eksportu tego nośnika energii.

Zimą rząd mówił o planowanych inwestycjach portowych na kwotę 25 mld zł. I po planach portów w Gdańsku i Gdyni widać, że strategia idzie właśnie w tym kierunku. Planowane są nowe nabrzeża, które pozwolą na zyskowny przeładunek kontenerów.

Imponujące dane o dynamice wzrostu przyćmiewa jednak świadomość, że nadal polskie porty w europejskim rankingu znajdują się na odległych pozycjach. Że tak jak jest to w transporcie lotniczym, Polska wystartowała do obecnego wzrostu z niskiej podstawy. Jeśli do końca roku wszystko pójdzie dobrze, a wskazuje właśnie na to rozwój sytuacji, Gdańsk ma szansę awansować z 14. na 13. miejsce w Europie. W przeładunkach kontenerów z 16. na 15. Polskie porty mają na swoim koncie tylko ok. 10 proc. kontenerowego biznesu, tyle że nie europejskiego, lecz bałtyckiego.

Jak będzie w kolejnych latach? Wszystko zależy od tempa inwestycji, w tym przede wszystkim od budowy portu centralnego (nie mylić z CPK), czyli sztucznego nabrzeża, na którym można byłoby pomieścić nowe terminale kontenerowe. Ale to niestety pieśń przyszłości. Miejmy nadzieję, że niedalekiej. Bo nie uda się przyspieszyć rozwoju np. Gdyni, jeśli nie będzie łatwiejszego dojazdu do portu. Inwestycje w dojazd do portu gdańskiego pokazały, jak wielkie znaczenie ma infrastruktura drogowa. Nie uda się także rozwojowe przyspieszenie, jeśli nie będzie rewitalizacji kolei.

Reklama
Reklama

W każdym razie polska gospodarka wyraźnie wraca nad Bałtyk. Po tym, jak polskie morze odkryli turyści, widać teraz, że gospodarka morska ma szanse także wyjść z dołka.

– Na to wszystko trzeba chuchać i dmuchać – mówią eksperci z branży. Może nie aż tak, bo wystarczy przecież rozsądnie pomyśleć, jak wesprzeć ten rozwój przy ustalaniu gospodarczych priorytetów.

Opinie Ekonomiczne
Prof. Sławiński: Banki centralne to nie GOPR ratujący instytucje, które za nic mają ryzyko systemowe
Opinie Ekonomiczne
Prof. Kołodko: Polak potrafi
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Europa staje się najbezpieczniejszym cmentarzem innowacji
Opinie Ekonomiczne
Nowa geografia kapitału: jak 2025 r. przetasował rynki akcji i dług?
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Druga Japonia i inne zasadzki statystyki
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama