Można zamrozić wodę, a nie prąd

Żonglowanie włączonymi piłami łańcuchowymi czy zabawa granatem z wyjętą zawleczką to rozrywki, które lepiej oglądać z bezpiecznej odległości. A najlepiej – nie oglądać wcale.

Publikacja: 28.04.2019 21:00

Można zamrozić wodę, a nie prąd

Foto: Adobe Stock

Niestety, podobny spektakl zafundowało nam państwo i to w naszych własnych domach. Nie wierzycie? Spójrzcie na gniazdko elektryczne. Od czterech miesięcy mamy coraz większe zamieszanie z tzw. ustawą „prądową". Pod koniec ubiegłego roku okazało się, że w 2019 r. nastąpi poważny wzrost cen energii. Podwyżki były nieuniknione, bo produkcja prądu z węgla – a na nim opiera się polska energetyka – bardzo podrożała. Państwo zapowiedziało, że ten wzrost weźmie na siebie i „zamrozi" ceny energii na rok 2019. Ustawą „prądową" wprowadziło rekompensaty dla wszystkich odbiorców – firm i zwykłych obywateli. Czy zdecydowała o tym bliskość wyborów czy realna troska o domowe budżety – nieważne. Deklaracja padła, ustawa weszła w życie. Minister energii zapowiedział, że lada moment podpisze rozporządzenie regulujące procedurę przekazywania rekompensat.

Do dziś nic z tego nie wyszło. Nie ma rozporządzenia, tym samym nie ma rekompensat. Ustawa była już raz nowelizowana z powodu zastrzeżeń Komisji Europejskiej. Z informacji dochodzących z Brukseli wynika, że mimo dokonanych zmian wiele zastrzeżeń jest wciąż aktualnych. Brak ostatecznych rozwiązań prawnych zaczął za to dawać się we znaki producentom energii, firmom pośredniczącym w obrocie oraz jej odbiorcom. Od czterech miesięcy nikt bowiem nie wie, po jakich cenach tak naprawdę trzeba i można sprzedawać oraz kupować prąd!

Jedni dostawcy wobec braku rozporządzenia ogłosili nowe cenniki i każą płacić po kilkadziesiąt procent więcej. „Jak będą rekompensaty, to się z Wami rozliczymy" – tłumaczą swoim klientom. Ci zaś zaciskają pasa. Samorządy np. zmieniają plany budżetowe, remontowe, żeby wyskrobać dodatkowe pieniądze. Tak samo szpitale, spółki komunalne itp. A co mają zrobić firmy zgodnie z prawem sprzedające, lecz nieprodukujące prądu? Jeśli dostosowały cenniki do ustawy, ale ich dostawcy nie – to muszą sprzedawać prąd taniej, niż kupują. Mniejsze firmy zajmujące się tego rodzaju obrotem stoją przed widmem bankructwa. Szykują pozwy przeciw Skarbowi Państwa, winiąc go za powstanie tego niewyobrażalnego bałaganu. Wiele z nich jest gotowych walczyć o swoje w Brukseli.

Skoro nie wiadomo, skąd takie opóźnienie w publikacji rozporządzenia, to wiadomo, że chodzi o pieniądze. Rekompensaty to kilka, a nawet kilkanaście miliardów złotych. Skąd je wziąć, szczególnie teraz, czyli po ogłoszeniu kosztownej dla budżetu „piątki Kaczyńskiego"? Sprawa wynagrodzeń nauczycieli wykazała, że rząd pieniędzy w budżecie już nie ma.

Sprawy energetyczne są zbyt poważne, by z nimi beztrosko igrać. Coś poszło nie tak z tym „zamrażaniem". Najwyraźniej zamrażać można tylko wodę, a nie prąd. Trzeba jak najszybciej wyjaśnić tę sprawę. Najlepiej nie na tajnych ministerialnych naradach, tylko otwarcie, np. w Radzie Dialogu Społecznego. Rząd musi porozmawiać z wszystkimi zainteresowanymi sprawą cen prądu, patrząc im prosto w oczy. Musimy jak najprędzej uporządkować ten bałagan, do którego nigdy nie powinno dojść.

Bo jeśli nie, to nawet nie trzeba będzie gasić światła na koniec tej afery. Samo zgaśnie.

Opinie Ekonomiczne
Marta Postuła: Czy warto deregulować?
Opinie Ekonomiczne
Robert Gwiazdowski: Wybory prezydenckie w KGHM
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Qui pro quo, czyli awantura o składkę
Opinie Ekonomiczne
RPP tnie stopy. Adam Glapiński ruszył z pomocą Karolowi Nawrockiemu
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Nie należało ciąć stóp przed wyborami
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku