Budowę ponad 17,8 tys. mieszkań rozpoczęli deweloperzy w marcu 2021 r. To o 59 proc. więcej niż rok wcześniej. Śladu kryzysu nie widać też w statystykach dotyczących pozwoleń na budowy. W marcu firmy deweloperskie dostały zgodę na budowę 23,3 tys. lokali, co oznacza wzrost o 68 proc. Eksperci mówią o inwestycyjnej euforii.
Trudno się z tym nie zgodzić. Przypomnijmy, że początek pandemii przyniósł ostre wyhamowanie inwestycji. Deweloperzy, obawiając się spadku popytu, chowali projekty do zamrażarki. Mniejsza oferta (swoje zrobiły też ślimaczące się procedury administracyjne) doprowadziła do wzrostu cen nieruchomości.
Jak podaje firma Emmerson Evaluation, mieszkania na rynku pierwotnym zdrożały w ubiegłym roku od 4 proc. w Katowicach do 13 proc. w Krakowie. W górę szły też ceny lokali z drugiej ręki.
Klientów podwyżki wcale nie odstraszyły. Przeciwnie. To w nieruchomościach zaczęli masowo lokować wycofywane z nieopłacalnych lokat oszczędności. Najniższe w historii stopy procentowe zmuszają do poszukiwania miejsc, w których można bezpiecznie przetrzymać majątek, chroniąc go przed inflacją. A nieruchomości są jednym z lepszych sposobów na takie inwestycje. Do zakupów mieszkań zachęcają też rekordowo tanie kredyty.
Optymizm deweloperów wcale więc nie dziwi. Pewnie nie wszystkie osiedla, na których budowę firmy dostały pozwolenia, trafią od razu na rynek. Mając jednak w szafach potrzebne zgody, łatwiej będzie zaspokoić rosnący popyt i płynnie rozpoczynać kolejne inwestycje.