Zjawiska takie ochrzczone zostały kilkanaście lat temu przez Nassima Taleba mianem „czarnych łabędzi" – ptaków, których nikt nigdy nie widział, więc sądzimy, że istnieją tylko w legendach (tak przynajmniej sądził rzymski aforysta Juwenalis, który niemal dwa tysiące lat temu jako pierwszy użył tego określenia). Oczywiście dopóki taki ptak się nie pojawi i nie narobi niewyobrażalnych szkód.
Pojawienia się czarnego łabędzia nie da się przewidzieć. Albo inaczej – w normalnych czasach zdarzenie to wydaje się to tak mało realne, że prawdopodobieństwo można uznać praktycznie za zerowe. Zdrowy rozsądek podpowiada, że nie warto ponosić kosztów przygotowań na spotkanie z czarnym łabędziem, skoro niemal na pewno ono nie nastąpi. I to jest właśnie błąd – powiedział Taleb – bo jeśli spotkanie z nim, nawet bardzo mało prawdopodobne, pociąga za sobą ogromne konsekwencje, nie powinniśmy go lekceważyć.
Przykładów pojawienia się czarnych łabędzi jest w historii bardzo wiele. Rewolucja wywołana przez internet, załamanie się rynków finansowych w roku 2008, szok naftowy z roku 1973 – wszystkie te zjawiska spadły jak grom z jasnego nieba, niosąc za sobą gigantyczne konsekwencje gospodarcze. Podobnie jak nalot na Pearl Harbour, rozpad ZSRR, atak 11 września.
A jednak w historii czarnych łabędzi jest coś znacznie bardziej przewidywalnego, niż się może wydawać. Preludium do rewolucji internetowej była trwająca od lat ekspansja domowych komputerów i spadek kosztów telekomunikacji; załamanie z roku 2008 miało swoje korzenie w uprzednim szaleńczym rozwoju rynku ryzykownych instrumentów finansowych; szok naftowy wybuchł po wielu latach kumulacji napięć na bogatym w ropę Bliskim Wschodzie. Podobnie w polityce: Pearl Harbour było ukoronowaniem ponad półwiecza japońskiej ekspansji, początków rozpadu ZSRR można szukać przy bramie Stoczni Gdańskiej, atak na WTC poprzedziły liczne ostrzeżenia o rosnącym zagrożeniu. Innymi słowy: czarny łabędź nie bierze się znikąd, konsekwencje jego pojawienia się wynikają z kumulacji ryzyka, które je poprzedziło.
Wniosek? Nieważne są same łabędzie. Ważne jest to, czy w gospodarce lub polityce istnieje nagromadzenie problemów, które mogą prowadzić do eksplozji. A czarne ptaszydło jest tylko iskrą wywołującą wybuch – tak jak kryzys meksykańskiego peso w roku 1994 zapoczątkował zamach na pewnego kandydata na prezydenta.