Zbieram książki dotyczące historii Polski, zwłaszcza polskich zwycięstw. Dlatego tak wysoko cenię króla Sobieskiego. Przejął kraj w złym stanie, scalił i stworzył silne państwo. Wysoko cenił kulturę, zawsze na wyprawy zabierał podręczną biblioteczkę. Listy króla Sobieskiego sześć, siedem lat temu kosztowały ok. 400 – 500 zł. Dziś mają ceny wywoławcze ok. 2,5 – 3 tys. zł.
Od lat rozwijam w kolekcji kilka działów, takich jak np. sztuka, architektura. Książki zbieram od ponad 20 lat. Od kilkunastu lat interesują mnie książki o cechach czysto bibliofilskich. Treść jest mniej ważna, liczy się przede wszystkim forma: grafika, typografia, piękny papier i oprawa artystyczna. Mam dzieła najlepszych polskich introligatorów, np. Aleksandra Semkowicza, Bonawentury Lenarta, Franciszka Radziszewskiego. Wysoko cenię prace Roberta Jahody. Są subtelne pod każdym względem, kolorystycznym, stosowanych zdobień, zwłaszcza delikatnych tłoczeń. Wszystkie ozdoby są idealnie zharmonizowane. Dziś na aukcjach lepsze dzieła Roberta Jahody osiągają ceny ok. 2 – 3 tys. zł.
Zdarza się panu przepłacać?
Zachowało się tak niewiele zabytków naszej kultury, że słowo „przepłacać” wydaje mi się zupełnie niewłaściwe. Ilekroć mam wrażenie, że w czasie licytacji nierozsądnie nadpłaciłem ponad aktualną wartość materialną, rynek błyskawicznie niweluje tę pozorną nadpłatę. Szybko się okazuje, że kupiłem tanio, bo podaż bibliofilskich poloników, z oczywistych powodów, jest wyjątkowo niska. I nie ma żadnych podstaw, by oczekiwać, że kiedykolwiek będzie ich więcej.
Natomiast równocześnie rośnie gwałtownie popyt, ponieważ pojawiła się duża grupa młodych zamożnych menedżerów, którzy gotowi są płacić każde pieniądze. Dlatego polskie białe kruki mogą tylko drożeć. Oczywiście mam na myśli obiekty klasy muzealnej, najrzadsze. Przy niskiej podaży częściej żałuję, że czegoś nie kupiłem, niż że przepłaciłem.
Licytowanie to trudny proces decyzyjny. Rozglądam się, obserwuję twarze potencjalnych konkurentów, wsłuchuję się w ich komentarze na przedaukcyjnej wystawie. Kolekcjonerów z prawdziwą pasją nierzadko cechują zachowania nieracjonalne. Czasami mam wrażenie, może się mylę, że niektórzy licytują jedynie z powodów ambicjonalnych, żeby ktoś inny nie zdobył danej rzeczy. Licytują, nawet jeśli sami nie zbierają przedmiotów danej kategorii. Ale bez pasji, bez ambicji nie powstaną nowe wartości.