O sytuacji wykonawców na rynku zamówień publicznych, nadmiernie restrykcyjnym podejściu zamawiających do przetargów oraz konieczności częstszego sięgania po dialog i mediacje rozmawiali eksperci podczas debaty „Dysproporcja kar w zamówieniach publicznych, czyli jak kary umowne za opóźnienia w realizacji kontraktów nakręcają spiralę zadłużenia firm", która odbyła się w redakcji „Rzeczpospolitej".
Kuriozalne sytuacje
– Na rynku bardzo często spotykamy się z kuriozalnymi sytuacjami, gdzie wykonawca wykonuje/dostarcza produkt czy usługę i do tego – jeżeli przyjąć wysokość naliczonych kar umownych – powinien jeszcze zamawiającemu dopłacić – mówiła Angelika Szufel, associate, kancelaria CMS Poland. – Dysproporcja polega na tym, że zamawiający uzyskuje zamówione świadczenie, usługę czy robotę budowlaną przy równoczesnym ukaraniu wykonawcy na takim poziomie, że gdyby zrobić bilans, to okaże się, że jeszcze na tym zarabia. Nie taka jest rola tego instrumentu – zaznaczyła.
Jak dodała, ustawodawca w nowelizacji prawa zamówień publicznych wskazał, że zamawiający powinien określić limit kar. – Pytanie, czy to rozwiąże sytuację. Bo ostatnio na rynku pojawiły się przetargi, gdzie ten limit kar jest, ale określony na poziomie 70 proc. – podkreśliła Angelika Szufel. Mówiła, że są różne obszary nakładania kar – począwszy od przekroczenia terminów. Ale dodała, że z obserwacji np. na rynku energetycznym wynika, iż wydłużanych było aż 70 proc. terminów oddawania inwestycji, co może oznaczać, że coś jest nie tak po stronie zamawiających i terminy są nieadekwatne do rynkowej rzeczywistości.
Na niewłaściwe podejście do przetargów już na samym początku ich przygotowania zwrócił uwagę Sławomir Piątek, członek zarządu Pesy Bydgoszcz. – Większość firm startuje w przetargach. Mamy więc dwie strony: tę, która chce mieć wykonaną usługę czy pracę, i tę, która ją wykonuje. Teoretycznie obie mają jeden cel: wykonać określony projekt. Zamawiający chce to zrobić w przyzwoitej, nieodbiegającej od rynkowej cenie i zależy mu na jakości. Z kolei wykonawcy również zależy na jakości oraz na racjonalnej marży. W takim układzie kary powinny być tematem pomocniczym, a dziś zdają się być priorytetem. Widać to po lekturze specyfikacji istotnych warunków zamówienia (SIWZ). Takie podejście zmusza wykonawcę do określenia ryzyka i uwzględnienia jego kosztów w cenie. W konsekwencji już na tym etapie strony postępowania ustawione są przeciwko sobie, gubiąc gdzieś główny cel współpracy, jakim jest wspólna realizacja projektu – mówił Sławomir Piątek. – Można dojść do wniosku, że zamawiający, oprócz dobrej jakości produktu w racjonalnej cenie, chce też zarobić na karach.
O istotnej nierównowadze sytuacji stron zamówienia publicznego mówił Jan Styliński, prezes Związku Pracodawców Budownictwa. Np. kara umowna zastrzeżona jest wyłącznie na rzecz zamawiającego i w analogicznej sytuacji wykonawcy w ogóle nie przysługuje.