Od ponad 30 lat stoi na czele grupy Schwarz, do której należy 7 tys. sklepów Lidl oraz kilkaset hipermarketów Kaufland. To jeden z najbardziej tajemniczych graczy na rynku – okazjonalnie podaje dane finansowe (przychody grupy to ok. 50 mld euro), a plany inwestycyjne firmy okryte są głęboką tajemnicą, chociaż działa już w kilkunastu krajach.
Dieter Schwarz, syn założyciela grupy, nie jest osobą, która lubi rozgłos. Choć wolałby usunąć się w cień, jego nazwisko regularnie przewija się przez czołówki niemieckich gazet. Dyskontowa sieć Lidl nie ma bowiem dobrej prasy – jej władze już kiedyś przepraszały pracowników w Polsce za warunki pracy urągające godności, są w stałym konflikcie ze związkami zawodowymi zarówno w Polsce, jak i w Niemczech. Ostatnio prezes grupy Schwarz potwierdził doniesienia niemieckiego tygodnika „Stern”, że Lidl regularnie nagrywał przez system kamer swoich pracowników, a raportowane były nawet najbardziej intymne szczegóły prywatnego życia. Niemieckie związki zawodowe przygotowały nawet specjalną czarną księgę poświęconą tylko stosunkom pracowniczym w grupie Schwarz.
Dieter Schwarz w tym roku skończy 69 lat i jest niemal równolatkiem firmy, którą jego ojciec zaczął rozwijać w 1930 r. Wtedy to Josef Schwarz przystąpił do niemieckiej spółki handlowej Lidl & Co. zajmującej się handlem owocami egzotycznymi. Firma zmieniła nazwę na Lidl & Schwarz KG i rozwijała się jako hurtownia artykułów spożywczych. Rozwój pokrzyżowała II wojna światowa, jednak Schwarz zdołał szybko odbudować swoje dzieło ze zniszczeń. Stopniowo otwierał kolejne sklepy i hurtownie, choć działał ciągle na stosunkowo niewielką skalę.
Na przełom trzeba było sporo poczekać – to Dieter Schwarz wpadł na pomysł otworzenia większych supermarketów, głównie z tanimi produktami. Pierwsze sklepy Lidla ruszyły bowiem dopiero w 1973 r. Złośliwi komentatorzy do dzisiaj wypominają, że jego pomysł był w zasadzie kalką rozwiązań braci Karla i Theo Albrechtów, twórców potęgi sieci Aldi, z którą Lidl od lat konkuruje w kolejnych krajach.
W 1977 r. Schwarz zarządzał już siecią 30 sklepów. Jak sam wspominał po latach, miał ogromny problem z nazwą firmy. Jego pierwszy pomysł Schwarz Markt był niefortunny – oznacza po prostu czarny rynek. Sam stwierdził, że to kiepski pomysł, a za prawo do nazwiska Ludwika Lidla zapłacił 1 tys. ówczesnych marek. Oficjalnie na czele firmy stanął w 1974 r., kiedy zmarł jego ojciec. Od tamtej pory sam określa główne kierunki rozwoju i podejmuje kluczowe decyzje. Choć firma błyskawicznie się rozwija, jednak nie wyszła poza Europę, co udało się jej konkurentowi Aldiemu.