Dziki Zachód na polskim wschodzie

Szeryf ma problem. Rzucać lassem i strzelać chcą same dziewczyny. A przecież w westernowym miasteczku Mrongoville kowbojów nie może zabraknąć. Otwarcie już w lipcu

Publikacja: 16.05.2008 04:32

Dziki Zachód na polskim wschodzie

Foto: Rzeczpospolita

Mrongoville to jedyny taki projekt w Polsce. Mamy już wprawdzie kilka miasteczek westernowych, ale żadnego nie zbudował samorząd, i do żadnego nie dołożyła się Unia Europejska. Inwestycja kosztowała 8 mln zł, z czego 4,5 mln zł to dotacja unijna. Władzom Mrągowa udało się przekonać Brukselę, żeby wsparła Dziki Zachód na polskim wschodzie.

Burmistrz Mrągowa Otolia Siemieniec z dumą twierdzi, że powiat mrągowski to po zakopiańskim najbardziej atrakcyjny turystycznie region Polski. To tu jest mikołajski kurort, krzyżacki zamek w Rynie, pięknie odrestaurowany na luksusowy hotel; jest rzeka Krutynia – symbol Mazur, Park Dzikich Zwierząt w Kadzidłowie i kraina Galindia pod Uktą. Rocznie 23-tysięczne miasto odwiedza ponad 40 tys. gości. Pobliskie, malutkie poza sezonem Mikołajki (3500 mieszkańców) – ponad 155 tysięcy.

Latem turyści ciągną do Mrągowa na Festiwal Kultury Kresowej, Kabareton, a przede wszystkim na najsłynniejszy i najstarszy polski festiwal ludowej muzyki amerykańskiej – Piknik Country. W tym roku odbędzie się po raz dwudziesty siódmy. – Ja to się nawet dziwiłem, że mając Piknik, już dawno nie postawili westernowego miasteczka – przyznaje Jerzy Pokój, który swoje Western City pod Karpaczem wybudował w 1998 r. Największym atutem tego miejsca jest jego wyjątkowe położenie – w dolinie otwartej na panoramę Karkonoszy.

W miasteczko (są tu m.in. sklep kolonialny, saloon, bank, wioska indiańska, biuro szeryfa, chata traperska, arena) Teresa i Jerzy Pokojowie zainwestowali kilka milionów złotych. Teraz budują krytą halę za ok. 1 mln zł. Uważają, że z perspektywy czasu była to bardzo dobra decyzja, bo westernowy biznes jest intratny, całoroczny i rozwojowy. Potwierdza to Wiesława Kolasińska, która tradycje kowbojskie upowszechnia pod Grudziądzem, w miasteczku Kansas City w Rudniku: – Ruch mamy duży, ciągle grupy turystów i młodzieży. Rocznie odwiedza nas kilkanaście tysięcy gości – przyznaje.

W Mrągowie biznes dopiero ma być. Na razie na 30 ha w otoczonej lasami dolince nad rzeką Dajną (szlak kajakowy Św. Lipka – Mrągowo) stoi stacja kolejki, która z miasta będzie przywoziła turystów. W budynku znajdą się kasy, stoiska z folderami i gadżetami, książkami, przewodnikami i mapami po regionie.

Gotowa jest wyłożona kostką droga dojazdowa oświetlona stylowymi lampami, parking na ponad 300 aut i szeroka piaszczysta ulica, przy której wzrok przyciąga ładny ratusz z oszkloną wieżyczką. Obok drewniane sklepiki, po drugiej stronie Mexico Bar, biuro szeryfa i więzienie (będzie tu restauracja); obszerny saloon, arena do występów i pomieszczenia dla kowbojów.

Stoją też domki traperskie i plac zabaw dla dzieci. W budowie jest wioska indiańska nad rzeką i miejsce dla poszukiwaczy złota. Wszystko solidne: z bali i desek, czyściutkie i kolorowe, wybudowane przez mrągowską firmę Ekomelbud.

– To była dla nas ciekawa budowa, bo teraz nikt już z takich materiałów i w takich ręcznych technologiach nie stawia budynków. Z drugiej strony musieliśmy spełnić wszystkie standardy unijne, więc po polakierowanych podłogach w saloonie czy ratuszu ludzie chodzili w specjalnym obuwiu lub w skarpetkach – śmieje się Janusz Prygiel, zastępca dyrektora w Ekomelbud. Firma zatrudnia 200 osób i lokuje się wśród pięciu największych w Mrągowie.

– Trochę tu za porządnie w porównaniu do nędznych miasteczek z desek, jakie wyrastały na Dzikim Zachodzie w epoce pionierów. Dlatego mówię, że nasze Mrongoville to dostatnie miasto Zachodu z drugiej połowy XIX w., które wzbogaciło się na handlu bydłem i pokładach złota – wyjaśnia Rafał Drężek, dyrektor miasteczka, mrągowianin z urodzenia, który zanim założył kowbojskie buty, parał się własnym biznesem.

Szeryf Janusz Hadyniak nosi kowbojską dżinsową koszulę, kapelusz i buty. Ten rodowity poznaniak to znany w kraju kowboj. Mistrz w kręceniu i rzucaniu lassem, strzelaniu z colta, winchesteru i meksykańskiego bata. Przez lata prowadził grupę kaskadersko-kowbojską, zna wszystkie polskie westernowe miasteczka.

Razem liczymy, ile ich jest: Zieleniewo koło Kołobrzegu, Karpacz, Kosin k. Międzychodu, Rudnik pod Grudziądzem, Łeba, Wrocław, Luboń pod Poznaniem. – Tak naprawdę cały rok działają trzy – Zieleniewo, Karpacz i Rudnik. A teraz będzie Mrongoville – dodaje.

Zanim samorząd Mrągowa zainwestował w westernowe miasto, wiceburmistrz Tomasz Witkowicz objechał podobne miejsca w Polsce i za granicą.– Jest tego sporo w Europie. Najstarsze – High Chaparral działa ponad 40 lat w Szwecji. Bardzo duże pieniądze zainwestowano w Pullman City w Niemczech. Swoje miasteczka mają też Austriacy, Czesi i Słowacy – wylicza.

– W 2003 r. dostaliśmy z Phare 1,9 mln zł na uzbrojenie terenu nad Dajną. Gmina dołożyła jeszcze 1,4 mln zł i zaczęliśmy szukać inwestora, która postawi i poprowadzi miasteczko. Na ofertę odpowiedzieli m.in. Szwedzi z High Chaparral. Przyjechali na rozmowy, ale ostatecznie do porozumienia nie doszło. Dlatego podjęłam decyzję, że sami wybudujemy Mrongoville – opowiada burmistrz Siemieniec.

Jej zdaniem inwestycja byłaby gotowa szybciej, gdyby nie zbyt późno (dopiero w 2006 r.) został rozstrzygnięty przez samorząd Warmii i Mazur konkurs na unijne dotacje dla inwestycji w turystykę. Mrągowo starało się o 6 mln zł, a dostało z Unii 4,5 mln zł. Gdy było już wiadomo, że są pieniądze, burmistrz Siemieniec natychmiast zastrzegła w Urzędzie Patentowym znak i nazwę miasteczka.

W Polsce działa już kilka miasteczek westernowych. Ale tylko Mrongoville, które narodziło się w głowach samorządowców, wsparła Unia Europejska

– Dziś Mrągowo ma 2500 miejsc noclegowych, ale brakuje całorocznej oferty turystycznej. Większość imprez dzieje się latem i wczesną jesienią. Mrongoville to propozycja całoroczna, po sezonie może gościć szkoły, konferencje, firmy. Liczymy, że rocznie miasteczko odwiedzi 95 tys. gości – dodaje burmistrz.

Gotowe są już projekty kolejnego etapu rozbudowy. Stanie tam m.in. hotel, stadnina koni i rancho, hala i arena do zawodów i pokazów konnych w stylu western. Potrzeba na to co najmniej 4 mln zł, miasto szuka więc inwestora do partnerstwa publiczno-prywatnego.

Samorząd oszacował wartość Mrongoville wraz z gruntem na 14 mln zł. Chce z partnerem prywatnym wejść w spółkę, gdzie wniesie aportem grunt i obiekty oraz kapitał 300 tys. zł.

– Zgłosiły się już dwie poważne polskie firmy – wyjawia burmistrz.

Agnieszka Nykiel, lat 28, uczy się kręcić kółka lassem. Proste to nie jest. Lasso skręca się i nie chce obracać, ale po opanowaniu odpowiednich ruchów palców gruby sznur zaczyna się układać w koło. Pani Agnieszka odpowiedziała na ogłoszenie o poszukiwaniu pracowników do miasteczka. Mówi, że ma dość pracy w agencji reklamy i poszukuje wyzwań.– Mogę się tu nauczyć czegoś nowego; sama mam wiele pomysłów marketingowych, które mogą się przydać; lubię pracować z ludźmi – wylicza.

W miasteczku jest praca dla 30 – 50 osób.Szeryf Hadyniak, który ćwiczy z kandydatami do grupy kaskadersko-artystycznej, przyznaje, że najwięcej zgłosiło się kobiet. – Wśród osób jeżdżących konno panie stanowią teraz 70 procent. I to one są najbardziej chętne do występów – dodaje z uśmiechem.

Rafał Drężek ogląda miejsce pod wioskę indiańską. Totemy zamówił u miejscowych rzeźbiarzy, tipi przyjadą z Limanowej. Miasto kupiło też kilka koni z okolicznych stadnin. Wszyscy zarabiają przy Mrongoville.

Najstarsze miasteczko westernowe w Europie to otwarte w 1966 r. High Chaparral niedaleko Göteborga w Szwecji. Na ponad 150 ha stoi miasteczko i wieś indiańska na wyspie otoczonej rzeką; jest stacja kolejowa, na którą przyjeżdża prawdziwa ciuchcia parowa, jest jezioro do pływania i wioska traperska.

Istniejące od 11 lat niemieckie Pullman City zajmuje 200 ha pod bawarskim Passau. Swój Dziki Zachód mają też Austria, Hiszpania (Texas Hollywood w Tabernas pod Almerią), Czesi (Zwole) i Słowacy (Sikluv Mlyn, Liptovsky Mikulas). W Polsce miasteczka działają m.in. w Rudniku pod Grudziądzem, Ścięgnach pod Karpaczem, Zieleniewie pod Kołobrzegiem, Wrocławiu, Białej k. Opola, Władysławowie, Łebie, Luboniu, Kosinie koło Międzychodu. W tym roku w sierpniu w Ścięgnach odbędą się Międzynarodowe Mistrzostwa Polski oraz Puchar Europy w Western i Rodeo.

Mrongoville to jedyny taki projekt w Polsce. Mamy już wprawdzie kilka miasteczek westernowych, ale żadnego nie zbudował samorząd, i do żadnego nie dołożyła się Unia Europejska. Inwestycja kosztowała 8 mln zł, z czego 4,5 mln zł to dotacja unijna. Władzom Mrągowa udało się przekonać Brukselę, żeby wsparła Dziki Zachód na polskim wschodzie.

Burmistrz Mrągowa Otolia Siemieniec z dumą twierdzi, że powiat mrągowski to po zakopiańskim najbardziej atrakcyjny turystycznie region Polski. To tu jest mikołajski kurort, krzyżacki zamek w Rynie, pięknie odrestaurowany na luksusowy hotel; jest rzeka Krutynia – symbol Mazur, Park Dzikich Zwierząt w Kadzidłowie i kraina Galindia pod Uktą. Rocznie 23-tysięczne miasto odwiedza ponad 40 tys. gości. Pobliskie, malutkie poza sezonem Mikołajki (3500 mieszkańców) – ponad 155 tysięcy.

Pozostało 90% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację