Rz: Na ile realny jest debiut Bogdanki na Barbórkę – w terminie, o którym słychać od kilku miesięcy? W branży mówi się, że jeśli spółka będzie do niego gotowa, to zostanie przełożony dopiero na pierwszy kwartał 2009 r., bo grudzień nie jest najlepszym miesiącem na tego typu oferty.
Mirosław Taras:
Jednym z naszych warunków, stawianych doradcom prywatyzacyjnym, z którymi kończymy negocjacje, jest, by spółka była przygotowana do pojawienia się na GPW z końcem roku. Najwcześniejszym realnym terminem jest grudzień: między Barbórką a świętami. Dopuszczamy niewielkie opóźnienie w przypadku, gdyby przeciągnęły się procedury. Jednak nie przywiązywałbym aż takiej wagi do samego terminu debiutu. Znacznie bardziej istotne jest, jakie firmy będą w tym samym czasie wchodzić na giełdę: to determinuje ilość dostępnego dla nas kapitału. Cenimy nasze akcje i nie chcemy ich tanio sprzedać.
Na jakiej podstawie oszacowaliście, że wariant minimum to 300 mln zł?
Na budowę szybu Stefanów potrzebujemy 250 mln zł w tym roku, w przyszłym ponad 300 mln zł. Z oceny standingu finansowego firmy przez banki wynika, że jesteśmy w stanie obciążyć spółkę kredytem do pełnej wysokości, a dodatkowe 300 mln pozyskać z giełdy. Jestem przekonany, że w sumie w naszym zasięgu jest nawet 680 mln zł. Spółka jest najlepiej doinwestowana w branży, ma wysoką rentowność. Może też liczyć na wydobycie w ciągu najbliższych trzech lat dodatkowych 5 mln ton węgla energetycznego i wzrost udziałów w rynku tego surowca do ok. 15 proc. Udany debiut NWR pokazuje, że jest duży popyt na akcje spółek węglowych.