Rz: Pokieruje pan największą górniczą firmą w Europie, która w zeszłym roku z polskich spółek węglowych przyniosła najmniejsze zyski. Jaki ma pan pomysł na rozwój Kompanii Węglowej?
Mirosław Kugiel:
Kierowanie taką firmą to zaszczyt, ale i ogrom obowiązków. Zysk nie jest jedynym wyznacznikiem. Spółka zatrudnia 63 tysiące osób, a w 16 kopalniach wydobywanych jest ponad 46 milionów ton węgla rocznie. Gwarantuje nie tylko stabilne miejsca pracy, ale i bezpieczeństwo energetyczne kraju. Dostarczamy do energetyki prawie 22 miliony ton węgla. Sytuacja finansowa Kompanii się poprawia mimo zobowiązań przejętych po byłych spółkach węglowych. Planowaliśmy w tym roku wydać na inwestycje 850 mln zł, ale już teraz wiadomo, że będzie to 980 mln zł. W latach następnych nakłady inwestycyjne osiągną poziom 1,5 mld zł rocznie. Kompania do 2011 r. planuje wzrost wydobycia o 3 mln ton. Wykorzystamy potencjał kopalń Piast i Ziemowit.
Co dalej z kopalnią Silesia? Będzie zamknięta czy poszukacie nowego inwestora?
Graniczną datą sprzedaży Silesii był 30 czerwca. Propozycja przedłużania oferty ze strony Gibson Group do końca września jest opiniowana przez prawników. Zastanawiamy się nad dalszymi rozmowami ze spółką, gdyż wiedząc o terminie transakcji i załatwieniu formalności, jak chociażby zarejestrowanie oddziału w Polsce, wciąż nie doprowadziła tej sprawy do finału. Nie chciałbym szukać winnych. Ale w biznesie ważne jest zaufanie i szacunek. Nie jesteśmy firmą krzaczek ani spółką próbującą sprzedać coś na siłę. Musimy zachować procedury. Trudno było oczekiwać zgody właściciela, czyli ministra gospodarki, na sprzedaż Silesii, gdy inwestor nie spełnił wymogów przewidzianych prawem.