Jak to możliwe? Po prostu nie miały możliwości zainwestować w bardzo ryzykowne obligacje. Na podstawie danych z półrocza można szacować, że tegoroczny ich zysk będzie blisko dwa razy wyższy niż rok wcześniej. Również pozostałe działy naszej gospodarki szybko się rozwijają.
Jednak nie łudźmy się – nie jesteśmy odizolowani od reszty świata i kryzys prędzej czy później dojdzie i do nas. Co więcej – on już ma na nas znaczący wpływ.
Najpierw oczywiście zareagowała giełda. Zachodni inwestorzy wycofują się z niej i od ponad roku kursy akcji spadają. Wbrew potocznym opiniom nie jest to sprawa tylko giełdowych spekulantów czy ludzi, którzy trzymają oszczędności w inwestujących na parkiecie funduszach, w tym emerytalnych. Zła sytuacja na parkiecie oznacza przede wszystkim, że firmy wstrzymują się z pozyskiwaniem przez giełdę pieniędzy. Zamiast przeprowadzać emisję akcji, zaciągają kredyty, które są coraz droższe.
W dodatku banki w Polsce, mając zagranicznych właścicieli, kierują się ich zachodnimi doświadczeniami i coraz ostrożniej udzielają kredytów Polakom i naszym przedsiębiorcom. Pojawiają się też informacje o kłopotach z pozyskiwaniem przez nasze banki pieniędzy na finansowanie udzielanych u nas kredytów dewizowych, na przykład na zakupy mieszkań.
Zachodni inwestorzy wycofują się nie tylko z polskiej giełdy. Dużo ostrożniej inwestują również w nasze firmy, a gdy już zdecydują się na ich kupienie, domagają się niskich cen.