Reklama

Kryzys – lekarstwo na populizm

Dwa państwa europejskie znalazły się w poważnych tarapatach. W Rosji w sklepach pozostały tylko ocet i brylanty. A w Polsce spokojnie

Publikacja: 23.10.2008 00:40

Kryzys – lekarstwo na populizm

Foto: "Rz" Online

Kryzys, jeżeli za jego początek przyjąć dzień bankructwa Lehman Brothers, trwa już sześć tygodni. W tym czasie wiele się wydarzyło. Kilka potężnych instytucji finansowych znalazło się na krawędzi bankructwa. Rządy i banki wielu krajów zapowiedziały wydanie miliardów dla ratowania sytuacji. Co najmniej dwa państwa europejskie znalazły się w poważnych tarapatach. W Rosji wymiotło z półek większość towarów. W sklepach pozostały tylko ocet i brylanty.

A w Polsce spokojnie. Produkcja przemysłowa wzrosła we wrześniu (kiedy kryzys światowy już trwał) w stosunku do miesiąca poprzedniego o 17 proc. (w ujęciu rocznym o 7 proc.). Zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw zwiększyło się w ujęciu rocznym o 5,2 proc. Przeciętne wynagrodzenie wyniosło 3171,65 zł (plus 11,3 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem).

Oczywiście dane te nie oznaczają, że Polska będzie wyspą szczęśliwości, którą ominą wszelkie zawirowania. Wskazują jednak ponad wszelką wątpliwość, że nagły, mocny i dość zaskakujący cios nie spowodował nokautu. Nasza gospodarka przyjęła go spokojnie i z godnością.

Czemu to zawdzięczamy? Moim skromnym zdaniem dość poprawnej polityce makroekonomicznej, a zwłaszcza temu, że udało się uniknąć popełnienia zbyt wielkich głupstw, do czego wielu namawiało.

Przypomnijmy. Przed kilku laty nie tylko Lepper, ale także Grzegorz W. Kołodko (który dzisiaj pisze, że kryzys przewidział i wiedział, jak uchronić przed nim świat) domagali się wydania środków z rachunku rewaloryzacyjnego NBP. (Nie była to jedyna propozycja poluzowania polityki monetarnej. Jeszcze 4 września na tych łamach pewien wybitny ekonomista ubolewał nad zbyt niskimi stopami procentowymi, małą monetyzacją polskiej gospodarki i za małą akcją kredytową).

Reklama
Reklama

W ostatnich miesiącach wyraźne nasiliła się kampania przeciwko wprowadzeniu w naszym kraju euro i wiele osób, z prezydentem włącznie, straszyło nas, że euroizacja może spowodować wielki kryzys. Dziś przeciwnicy wspólnej waluty jakoś ucichli. Nie chcą jednak zauważyć, że Islandia i Węgry miałyby znacznie mniejsze kłopoty, gdyby się zdecydowały na euro. (A jeżeli już przy Węgrzech jesteśmy – byli też tacy, którzy ich deficyt budżetowy wynoszący 9,4 proc. PKB stawiali za wzór ekspansywnej polityki fiskalnej).

No i na koniec supermarkety. Walka z zagranicznymi sieciami handlowymi nie ograniczyła się do słów, a przybrała postać ustawy o wielkopowierzchniowych obiektach handlowych.

Rosjanie poszli jeszcze dalej i zagranicznych sieci nie wpuścili. Ich „narodowi” handlarze nie dysponowali jednak odpowiednim kapitałem obrotowym i zakup towaru finansowali kredytem. A kiedy o kredyt zaczęło być trudno, przestali uzupełniać braki. Towar z półek zniknął i podwładni Putina muszą popijać brylanty octem.

Opinie Ekonomiczne
Jacek Bartkiewicz: Listy zastawne to potężny impuls dla całej gospodarki
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Optymalna wielkość rządu
Opinie Ekonomiczne
Dekada realizacji Agendy 2030 w UE. Analiza postępów i barier
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Prezydent Nawrocki wchodzi w buty premiera
Opinie Ekonomiczne
Prostowanie podatku Belki: kierunek dobry, ale dlaczego tak późno?
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama