To chyba najsympatyczniejszy prezes banku światowej klasy. Jest też nadzieją europejskiej bankowości. Pytanie jednak, jakie znaczenie dla jego kariery będzie miała jego najnowsza decyzja.
Ma 45 lat. Prezesem Commerzbanku został w maju. Był wówczas szefem niewielkiego, ale bardzo dochodowego (prawie miliard euro zysku w 2007 r.) Mittelstandsbank – działu specjalizującego się w finansowaniu małych i średnich firm. Uznano wtedy, że ten właśnie kierunek zapewni Commerzbankowi szanse na trwały rozwój. Wcześniej zajmował się w zarządzie działalnością detaliczną Commerzbanku. Przy nominacji na stanowisko prezesa podkreślano właśnie te zasługi. Liczyło się również doświadczenie w konsultingu.
Dwa miesiące temu ogłosił plany zbudowania wiodącego banku w Niemczech. Wczoraj, kiedy zwrócił się o wsparcie do władz niemieckich, próbował zapewnić akcjonariuszy i rynek, że tych pieniędzy właściwie nie potrzebuje, ale takie wsparcie zwiększy atrakcyjność banku. – Uzyskane środki w żaden sposób nie rozwodnią naszego kapitału, a rząd nie będzie miał przedstawiciela w zarządzie – zapewniał. Niemieckie władze były wyraźnie zadowolone, wiedząc, że wreszcie jakiś bank zdecydował się skorzystać z pomocy. – Blessing przełamał lody – powiedział rzecznik resortu finansów. – Teraz reszta już może skorzystać z przetartej ścieżki pomocowej.
Blessing ucierpi na tej decyzji finansowo. Jego zarobki – 760 tys. euro – są o wiele niższe od tego, co zarabia prezes Deutsche Banku Josef Ackerman (14 mln euro). A teraz nie będzie miał prawa do bonusów czy dywidendy do czasu, kiedy nie zwróci państwu pomocy. Natomiast pomoc ta może być wykorzystana na przejęcie Dresdner Banku.
Pochodzi ze znanej rodziny niemieckich bankierów. Jego dziadek Karl był w latach 1958 – 1969 prezesem Bundesbanku, a ojciec Werner członkiem zarządu Deutsche Banku.