Cytuję tę wypowiedź nie dlatego, abym uważał związek Sierpień ‘80 za szczególnie silny (ich nazwa podobno bierze się z tego, że jest ich osiemdziesięciu), ani dlatego, iż sądzę, że pan Bogusław Ziętek jest klasykiem, którego cytować będą potomni.

Przytaczam ją, bo boję się, że okaże się prorocza. Donald Tusk staje bowiem przed największym chyba testem w swojej rocznej historii na stanowisku premiera.

Przez cały ten rok przekonywał wszystkich, że wcześniejsze emerytury są niesprawiedliwe i tak kosztowne, że doprowadzą do bankructwa finanse publiczne. Wiadomo było, że główną grupą zawodową, która będzie protestować przeciwko odebraniu jej wcześniejszych emerytur, są nauczyciele. Wiadomo było także, że ze względu na jej liczebność – 200 tys. osób, czyli jedna trzecia wszystkich tracących przywileje – ustępstwo w tym przypadku jest szczególnie kosztowne. I wreszcie wiadomo było także, że w tym przypadku uzasadnienia dla skracania pracy grupie zawodowej pracującej 18 godzin tygodniowo i korzystającej z ponad trzech miesięcy urlopu są szczególnie wątłe.

Dzisiaj zatem Donald Tusk staje przed nieprzyjemną alternatywą. Albo ugnie się przed żądaniami nauczycieli i tylnymi drzwiami wprowadzi dla nich specjalne uprawnienia, czym – być może, ale nie na pewno – kupi sobie ich życzliwość, jednak utraci wiele ze swojej wiarygodności. Albo powie twarde „nie” i ową wiarygodność umocni, jednocześnie zdobywając uznanie części tych, którzy za wcześniejsze emerytury nauczycielskie musieliby zapłacić.

Felietony ekonomiczne w wydaniu online [link=http://www.rp.pl/ekonomia/felieton/]www.rp.pl/ekonomia/felieton/[/link]