50 miliardów dolarów, których nie ma

Piramida Berniego Madoffa przejdzie do historii. Fundusz inwestycyjny Bernard L. Madoff Investment Securities zebrał i zabrał gdzieś miliardy dolarów. Problem w tym, że nie wiadomo gdzie. Setki ludzi straciły oszczędności życia

Publikacja: 19.12.2008 01:48

Bernie Madoff

Bernie Madoff

Foto: Reuters

Doszedł do stanowiska prezesa Nasdaqu, nowojorskiej giełdy, na której notowane są akcje spółek technologicznych. Potem dziesięć lat zarządzał funduszem inwestycyjnym Bernard L. Madoff Investment Securities. Karierę kończy żałośnie – wielkim oszustwem, które już teraz określane jest jako przekręt stulecia. Ściągał pieniądze z rynku i budował piramidę finansową podobną do Dorchemu Lecha Grobelnego i kombinacji oszustów w Rumunii i Albanii. Ta jednak była niezwykła, bo powstała w sercu finansowym świata, na nowojorskiej Wall Street.

[wyimek]Amerykański SEC, odpowiednik Komisji Nadzoru Finansowego, dostawał sygnały, że z inwestycjami Maddofa jest coś nie tak. Nigdy jednak zarzuty nie były wystarczające[/wyimek]

[srodtytul]Człowiek z bransoletką[/srodtytul]

Zatrzymany w ostatni wtorek Bernard Madoff już w środę został zwolniony za poręczeniem 10 mln dolarów. Nikt nie chciał wyłożyć takich pieniędzy, nie był również w stanie przedstawić czterech świadków, którzy wierzyliby, że zarzuty o oszustwa nie mają uzasadnienia. Nie wystarczyła gotowość żony i brata. Musiał zastawić wyceniany na 7 mln dolarów apartament na Upper East Side, najdroższej części Nowego Jorku, a także posiadłości w Palm Beach i Hamptons.

[wyimek]Wszyscy oszuści na początku wydają się uczciwi. Ale kiedy ich system się załamuje, afera jest nieunikniona[/wyimek]

Sędzia zdecydował również, że Madoff nie ma prawa opuszczać swojego mieszkania między 9 rano a 7 wieczorem i jest zobowiązany do nieustannego noszenia na kostce elektronicznej bransoletki sygnalizującej każdy jego krok. Odebrano mu również paszport.

Prawo do podróży zagranicznych straciła również jego żona. Została także zmuszona do ujawnienia majątku, jaki posiada w Nowym Jorku i na Florydzie. Sąd podejrzewa, że 67-letnia Ruth Madoff jest w stanie pomóc odnaleźć chociaż część śladów, które pozwolą dotrzeć do funduszy wyprowadzonych przez męża. Najprawdopodobniej do rajów podatkowych, gdzie władza Fedu ani FBI nie sięga. Żona oszusta jest w USA osobą znaną jako autorka najpopularniejszej książki kucharskiej zdradzającej tajemnice kuchni żydowskiej „The Great Chefs of America Cook Kosher”.

Jeśli sędzia udowodni Madoffowi, że sprzeniewierzył 50 mld dolarów (na razie mówi, że ich nie ma), grozi mu 20 lat więzienia i 5 mln dolarów grzywny. Oszukani na 50 mld dol. mogą się domagać jedynie 500 tys. dolarów gwarantowanej wypłaty, na jaką ubezpieczone są takie inwestycje w Komisji Nadzoru Giełdowego (SEC) oraz zwrot zapłaconego podatku od dochodów, jakie ujawniali w corocznych zeznaniach wysyłanych do urzędów podatkowych. Według dokumentów przysyłanych przez Madoffa wynosiły one 10 proc. rocznie.

Całą sprawę ujawnił jako pierwszy nowojorski dziennik „New York Post”. Szok w Stanach był niebywały, bo o ile opinia publiczna zobojętniała na informacje o stratach wielkich banków (które tutaj także są poszkodowane), o tyle załamanie finansów osób i dobroczynnych fundacji to co innego. 100 osób do południa w czwartek skontaktowało się z kancelarią prawną na Long Island, która w ich imieniu przygotowała wspólny pozew przeciwko Madoffowi.

Wśród nich jest 95-letni Carl Shapiro, właściciel dużej firmy tekstylnej, który u Madoffa zainwestował 300 mln dolarów własnych pieniędzy i 145 mln dolarów pochodzących z rodzinnej fundacji. 2 mln dolarów stracił Irvin Keller główny ekonomista portalu ekonomicznego MarketWatch, a Lawrence Velvel, dziekan Massachustetts School of Law ujawnił, że stracił miliony. – Pracujesz całe swoje życie, ostatecznie uda ci się coś zaoszczędzić i ktoś, kto wydawał się godny zaufania, okazuje się oszustem.

Wśród oszukanych są senatorzy, wielcy deweloperzy, laureat Nagrody Nobla Eli Wiesel, a także fundacje dobroczynne. Te, które zainwestowały u Madoffa wszystko, z dnia na dzień musiały zamknąć działalność.

[srodtytul]Jak zaraza[/srodtytul]

Pieniądze u Madoffa inwestowali bogaci nafciarze. Joyce Z. Greenberg, milionerka z Houston, nie ukrywa w rozmowie z „Rz”, że z radością patrzyła przez całe lata na dokumenty, które przysyłał jej Madoff. – Ani przez rok moja lokata nie traciła. Nie mogę zrozumieć, że człowiek, który mógłby wykładać etykę finansową i był tak wiarygodny, ostatecznie okazał się królem przekręciarzy.

Pani Greenberg straciła, jak sama mówi, kilkanaście milionów. Jej córka nie ma ani grosza oszczędności, bo kierując się wskazówkami matki, też powierzyła piramidzie wszystkie oszczędności. Zrobiły tak na polecenie męża i ojca, Jacoba, który przed śmiercią powiedział, że nikt nie zadba lepiej od Madoffa o majątek rodziny Greenbergów. – Wszyscy mu wierzyliśmy, a Jacob był bardzo zadowolony z tego, jak Bernie zarządzał naszymi pieniędzmi – mówi Joyce. Wie o jeszcze kilku takich przypadkach w Huston, bo już rozmawiała ze swoim prawnikiem. Harry Susman z kancelarii Susman Godfrey potwierdza, że kilku klientów zwróciło się do niego z podobnymi problemami. – Mam nadzieję, że ta zaraza nie rozprzestrzeniła się w Teksasie – mówi.

Ofiar nie zabrakło w Hollywood. Do strat przyznał się reżyser Steven Spielberg, a Eric Roth, autor scenariusza do „Forresta Gumpa” w ubiegły czwartek otrzymał dwie wiadomości: dobrą i złą. Ta dobra, to że otrzymał nagrodę Golden Globe za scenariusz do „The Curious Case od Benjamin Button”, a zła – stracił wszystkie pieniądze odłożone na starość, bo zainwestował u Madoffa. – Jestem największym głupkiem, jaki chodzi po tej ziemi – ubolewał. Ta lista w Hollywood jest zresztą wyjątkowo długa.

[srodtytul]Epicentrum: Floryda[/srodtytul]

Mnóstwo pieniędzy straciły organizacje żydowskie, w tym United Jewish Congress, który wysyłał pieniądze do Izraela. – Niestety, pan Madoff nadużył naszego zaufania. Mamy wrażenie, że wszystkie pieniądze, jakie zainwestowaliśmy, zniknęły – mówił prezes Kongresu Richard Gordon. Jewish Community Foundation straciła u Madoffa 18 mln dolarów.

Epicentrum strat znajduje się na południu Stanów Zjednoczonych, tam gdzie przeprowadzili się bogaci emeryci. Richard Springs, który całe życie przepracował jako analityk na rynkach finansowych, 95 proc. swojego majątku – 11 mln dolarów – ulokował u Madoffa. Pieniądze straciła większość członków Palm Beach Country Club. Należeli do niego Madoffowie, więc inni chętnie lokowali majątek w firmie przyjaciela. W ciągu ostatniego weekendu wiele luksusowych rezydencji zostało wystawionych na sprzedaż. Levi Touger, jubiler i właściciel lombardu z Palm Beach, przyznał, że odebrał lawinę telefonów z prośbą o pożyczki pod zastaw rezydencji, jachtów i brylantów.

[srodtytul]Nic na siłę[/srodtytul]

Ci, którzy Madoffa znają i dotychczas szanowali, uważali go za człowieka godnego podziwu. – Robił wszystko, żeby otoczenie miało wrażenie, że nie jest człowiekiem typu brat łata – mówi zaszokowany jeden z jego dotychczasowych przyjaciół.

70-letni dzisiaj Madoff zrobił typowo amerykańską karierę. Pochodzi z biednej żydowskiej rodziny mieszkającej w nowojorskim Queensie. A biznes rozkręcił dzięki pieniądzom zarobionym jako ochroniarz i instalowaniu urządzeń do podlewania ogródków nowojorskiej elity.

Madoff nie werbował klientów na siłę. Sami przychodzili do niego w eleganckich klubach w Nowym Jorku i na Florydzie. Jedno wielkie nazwisko klienta pociągało za sobą następnych. Ta ekskluzywność rozszerzyła się na wielkie banki inwestycyjne o takiej renomie, jak HSBC, BNP Paribas czy Nomura.

Madoff powiedział przesłuchującym go agentom FBI, że nie ma uczciwego wyjaśnienia upadku całej piramidy. Przewodniczący amerykańskiego nadzoru finansowego Christopher Cox, o którym wiadomo już, że straci pracę, bo w administracji Baracka Obamy jego miejsce zajmie Maria Shapiro, przyznał, że jego urząd dostawał wielokrotnie sygnały, że z inwestycjami Madoffa coś jest nie tak. – Nigdy jednak – powiedział – te zarzuty nie były wystarczające, aby prowadzić przeciwko niemu postępowanie.

To możliwe, bo większość transakcji Madoff przeprowadzał za pośrednictwem nigdzie nierejestrowanego funduszu wysokiego ryzyka.

Francuski makler Xavier Lepine mimo wszystko nie ma wątpliwości, że Bernie Madoff był niezwykłym finansistą. – Nie chciał nigdy ujawnić swojego modelu inwestycyjnego. Zawsze mówił, że jest brokerem pilnującym wykonania zleceń – mówi. – Ale tak naprawdę wszyscy oszuści, z którymi miałem nieszczęście się zetknąć, na początku zawsze wydają się uczciwi. Kiedy jednak ich system się załamuje, afera jest nieunikniona.

Lepine jest szczęśliwcem, bo ponad 40 mln dolarów, jakimi zarządzał w imieniu inwestorów, wycofał z funduszu Madoffa w czerwcu. Odebrał też 10 procent zysku. Był jednym z niewielu, którym się udało. Reszta widziała zyski tylko na papierze. A niedawno się dowiedziała, że nie ma ani zysków, ani lokat.

Doszedł do stanowiska prezesa Nasdaqu, nowojorskiej giełdy, na której notowane są akcje spółek technologicznych. Potem dziesięć lat zarządzał funduszem inwestycyjnym Bernard L. Madoff Investment Securities. Karierę kończy żałośnie – wielkim oszustwem, które już teraz określane jest jako przekręt stulecia. Ściągał pieniądze z rynku i budował piramidę finansową podobną do Dorchemu Lecha Grobelnego i kombinacji oszustów w Rumunii i Albanii. Ta jednak była niezwykła, bo powstała w sercu finansowym świata, na nowojorskiej Wall Street.

Pozostało 94% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację