Gazpromowi chodzi o gazociąg północny

- To już nie konflikt, to prawdziwa gazowa wojna. I trzeba przyznać, że Rosjanie mają w tym swoje racje, bo Ukraińcy zawsze podbierali im gaz - mówi prof Alan Riley, ekspert ds. polityki energetycznej Parlamentu Europejskiego

Publikacja: 08.01.2009 03:42

prof. Alan Riley

prof. Alan Riley

Foto: Rzeczpospolita

[b]Rz: Kto wygra w gazowym konflikcie między Rosją a resztą Europy?[/b]

[b]Alan Riley:[/b] To już nie konflikt, to prawdziwa gazowa wojna. I trzeba przyznać, że Rosjanie mają w tym swoje racje, bo Ukraińcy zawsze podbierali im gaz. To także cecha ukraińskiego charakteru, że nie wywiązywali się z umów, nie dotrzymywali zobowiązań. Nie mówiąc już o tym, że zazwyczaj jest tam również konflikt między premierem i prezydentem, co Rosjanie umiejętnie potrafią wykorzystać i wygrać. Ponadto Ukraińcy mnóstwo gazu marnotrawią. To kraj, gdzie ten surowiec wykorzystuje się najmniej ekonomicznie na świecie. Z drugiej strony Rosjanie prowadzą swoje gierki i lubią dobrze zamieszać, a robią to zazwyczaj z przyczyn politycznych. W tym roku doszły jeszcze kwestie finansowe, bo ceny surowców spadły, więc Rosja jest biedniejsza. To dlatego teraz tak naciska na nowe umowy i nowe, wyższe ceny.

[b]A jakie są cele polityczne?[/b]

Rosja chce pokazać Europie, że Ukraina jest niewiarygodnym partnerem w handlu gazem. I tym samym chce udowodnić konieczność budowania gazociągu północnego i południowego między Rosją a Unią z pominięciem Europy Środkowej. Zadaniem polskiej dyplomacji jest przeciwstawienie się takiej interpretacji ukraińsko-rosyjskiego sporu, bo to interpretacja groźna dla nas.

[b]Czyli Rosji chodzi o pokazanie – zobaczcie mamy gaz i chcemy go przesłać, ale z winy Ukraińców do was nie dociera. A gdybyśmy mieli gazociąg północny, nikt nie mógłby kraść.[/b]

Naturalnie, że jest to częścią rosyjskiej strategii. Dodatkowo kryzys gospodarczy spowodował, że budowa tak gazociągu północnego, jak i południowego jest zbyt kosztowna i Rosjan dzisiaj absolutnie nie stać na to, aby ją finansować. W porównaniu ze styczniem ubiegłego roku kapitalizacja rynkowa Gazpromu spadła o 76 proc., a emitowane przez nią obligacje na międzynarodowych rynkach mają ocenę „śmieci”. Przy tym zadłużenie wynosi aż 40 mld dol., a tegoroczne przychody spadną, bo jakkolwiek Gazprom prężyłby muskuły, to ceny gazu pozostaną związane z cenami ropy, która gwałtownie staniała. Nie ma więc możliwości, aby Gazprom był w stanie pokryć koszty budowy gazociągu północnego, na który musi wyłożyć 12 mld dol., i południowego, gdzie działka Gazpromu to 20 mld dol.

[b]Co w takim razie może zrobić UE, aby podobna sytuacja nie miała już miejsca?[/b]

Jedynym rozwiązaniem jest powrót do protokołów tranzytowych między UE a Rosją, gdzie zostało dokładnie zapisane, na jakiej zasadzie odbywają się te dostawy systemami gazociągów europejskich, a w kwestiach spornych powinien rozstrzygać Trybunał. To dzisiaj najtańsza i najrozsądniejsza droga rozwiązania tego problemu.

[b]Takie rozwiązanie wymaga czasu. Czy tak na już UE jest w stanie cokolwiek zrobić?[/b]

Przerwanie dostaw to desperacka próba Rosjan zmuszenia Brukseli. Rosjanie robią wszystko, aby Bruksela zaangażowała się w konflikt i wzięła udział w negocjacjach. Ale nadal musi dojść do zasadniczego pogorszenia sytuacji, aby UE zdecydowała się na ingerencję. Putin pojawia się w telewizji i nakazuje wstrzymanie dostaw. Rosjanie wyraźnie prowokują i wszystko rozgrywają z zimną krwią, a przy tym są wyraźnie zdeterminowani bardziej niż kiedykolwiek przedtem. Nie zawaham się tutaj użyć określenia „rosyjskie szaleństwo”.

[b]Mamy więc kolejne potwierdzenie, że bezpieczeństwo energetyczne nie istnieje. Jakie jest wyjście z tej sytuacji?[/b]

Dywersyfikacja kierunków dostaw. W tym wypadku UE nie funkcjonuje jako całość i tak będzie, dopóki nie zostanie podpisany traktat lizboński.

[b]Pracuje pan nad dokumentami dla Parlamentu Europejskiego. Jakie będą pana wnioski z tej sytuacji? [/b]

Po pierwsze gazociągi południowy i północny mają małe szanse na ukończenie z powodu zbyt wysokich kosztów. Po drugie niezbędne jest stworzenie silnie umocowanej prawnie umowy o tranzycie gazu, takiej, która dałaby jednakowe prawa dostawcy i odbiorcy.

[ramka][b]Profesor Alan Riley[/b] 19 stycznia na specjalnym posiedzeniu poświęconym bezpieczeństwu energetycznemu UE przedstawi raport dotyczący oceny obecnej sytuacji. Brytyjczyk jest również autorem opracowania na temat opłacalności budowy gazociągu północnego, w którym główną konkluzją było stwierdzenie, że Rosja nie będzie miała wystarczającej ilości gazu, aby transportować go tą drogą. [/ramka]

[b]Rz: Kto wygra w gazowym konflikcie między Rosją a resztą Europy?[/b]

[b]Alan Riley:[/b] To już nie konflikt, to prawdziwa gazowa wojna. I trzeba przyznać, że Rosjanie mają w tym swoje racje, bo Ukraińcy zawsze podbierali im gaz. To także cecha ukraińskiego charakteru, że nie wywiązywali się z umów, nie dotrzymywali zobowiązań. Nie mówiąc już o tym, że zazwyczaj jest tam również konflikt między premierem i prezydentem, co Rosjanie umiejętnie potrafią wykorzystać i wygrać. Ponadto Ukraińcy mnóstwo gazu marnotrawią. To kraj, gdzie ten surowiec wykorzystuje się najmniej ekonomicznie na świecie. Z drugiej strony Rosjanie prowadzą swoje gierki i lubią dobrze zamieszać, a robią to zazwyczaj z przyczyn politycznych. W tym roku doszły jeszcze kwestie finansowe, bo ceny surowców spadły, więc Rosja jest biedniejsza. To dlatego teraz tak naciska na nowe umowy i nowe, wyższe ceny.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację