Rzeczywistość wygląda niestety inaczej. Gospodarki w regionie mają się coraz gorzej, a skutki drastycznego spowolnienia odczuwają firmy działające w różnych branżach, również tych, gdzie polscy przedsiębiorcy mają ugruntowaną pozycję. Zwalniają pracowników i tną produkcję spółki na Węgrzech, Ukrainie, w Rumunii czy Czechach. A działające w tych krajach polskie firmy, mimo zaklęć o ich „zdrowych fundamentach”, muszą robić to samo.

Eksporterom nie jest w stanie pomóc nawet niespodziewanie mocne osłabienie złotego, który wczoraj znowu był najtańszy od kilku lat. Tym bardziej że coraz więcej firm płaci za to ogromną cenę związaną z nietrafionymi transakcjami zabezpieczającymi kurs walutowy.

Bardzo dużo zależy teraz od tego, w jaki sposób realizowany będzie program antykryzysowy przedstawiony przez rząd Donalda Tuska. Jego zapowiedzi przedsiębiorcy przyjęli ciepło, ale dopiero konkretne działania pokażą, czy rodzime firmy rzeczywiście otrzymają wymierną pomoc. Szukanie oszczędności w budżetach ministerstw jest godne pochwały, ale to ułatwienie firmom prowadzenia działalności i realne wsparcie naszych eksporterów i inwestorów ma teraz największe znaczenie. Boleśnie przypominają o tym problemy liderów naszego biznesu za granicą.

Komentarze ekonomiczne „Rz” rp.pl/ekonomia/komentarze