Autostradowe wątpliwości nie znikają

Szukanie oszczędności na drogach dziś oznacza większe wydatki za kilka lat - pisze Andrzej Dąbrowski, były kierowca rajdowy

Publikacja: 24.08.2009 02:30

Autostradowe wątpliwości nie znikają

Foto: KFP

Red

Pierwszy etap przetargu, drugi etap przetargu, wybór wykonawcy, terminy, planowanie rozpoczęcia inwestycji, konsultacje, korekty, podpisanie umowy. Za długo to trwa. Czas ucieka, rok 2012 coraz bliżej, a Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ciągle planuje podpisanie kontraktów na nowe odcinki autostrad. Nie jestem skrajnym pesymistą. Biorę nawet pod uwagę znaczenie słów „Polak potrafi”. Mam jednak wątpliwości, czy faktycznie zdążymy.

Jest takie słowo partactwo. Jest też słowo odpowiedzialność. Co do pierwszego, to zbyt często ma zastosowanie w budowie i remontach dróg. Drugie słowo jest u nas zbyt rzadko stosowane. Bo jak nie nazwać partactwem sławnego odcinka autostrady Kraków – Katowice? Po prostu zwykła fucha. Lekceważenie norm technicznych powodujących wieloletnie, powtarzające się remonty.

Chciałbym się kiedyś dowiedzieć, ile ta walka z remontami pochłonęła pieniędzy. To zaledwie 60 km. A ile pieniędzy utopiono w wielokrotne naprawianie popularnej gierkówce z Warszawy do Katowic? Jak ogromny jest koszt niwelowania setek kilometrów niebezpiecznych kolein? Na młodym przecież odcinku autostrady Poznań – Nowy Tomyśl już trzeba przeprowadzać remont. To się nie mieści w głowie. Gdzie tu owa odpowiedzialność? Czy nie obowiązuje w Polsce odbiór techniczny? Odnoszę wrażenie, że nie! Nie słyszałem, żeby jakaś ekipa drogowych partaczy i ich zwierzchników straciła pracę. Kto poniósł konsekwencje za stracone przez państwo miliardy złotych za złe wykonawstwo? Czy mogę więc wierzyć zapewnieniom GDDKiA, że rozpoczynająca się właśnie budowa betonowego odcinka z Nowego Tomyśla do granicy wytrzyma bez remontu zapowiadane 40 lat? Czy termin Euro 2012 i związany z tym pośpiech nie spowoduje znacznego spadku jakości wykonanych nawierzchni? Mam obawy.

[srodtytul]Dwa pasy na autostradzie to za mało[/srodtytul]

Jechałem właśnie nowiutkim fragmentem autostrady z Grudziądza do obwodnicy Trójmiasta. Znakomity. Oby wytrzymał w takim stanie jak najdłużej. Czytałem, że na jednym z planowanych odcinków A1 zrezygnowano z trzech pasów ruchu i bardziej trwałych komponentów wylewanej nawierzchni. Bo program oszczędnościowy. Źle to odbieram. Czy planujący nowe autostrady nie zauważyli, co dzieje się od lat na niemieckich autostradach? Dawne, dwupasmowe, stały się mało przepustowe, bardziej niebezpieczne. Ciężki transport samochodowy zawładnął autostradami. Powstał problem dodania jednego pasa ruchu i już na setkach kilometrów niemieckich autostrad kosztem wielu milionów euro mamy trzy pasa ruchu. Przy dużych aglomeracjach nawet cztery i pięć.

Jestem przekonany, że do 2020 r. na A2 i A4 będzie trzeba na wielu kilometrach, tak jak w Niemczech, dobudować trzeci pas ruchu. Czy będzie nas na to stać? Warto o tym już dziś pamiętać, bo za kilka lat, kilometr autostrady będzie kosztował nie 12 mln euro, ale 18 mln euro, a może i więcej. Jeśli chodzi o „oszczędnościową” rezygnację z jakości i trwałości nawierzchni, to wiadomo już dziś, że taki proceder podwaja koszt budowy.

[srodtytul]Winiety zamiast bramek[/srodtytul]

Nie jestem przeciwny płaceniu za przejazd bezpieczną autostradą, ale nie podoba mi się też pomysł budowania bramek do pobierania opłat. Za koszt budowy każdej zapory z rampą proponuję wybudowanie w miastach kilku kilometrów ścieżek rowerowych. Dlaczego nie zastosujemy systemu winietek? Doskonale sprawdzają się w Austrii i na Węgrzech. Za 7 euro przez tydzień możemy jeździć wszystkimi autostradami pokonując setki kilometrów. Winietki nie powodują też zatorów i spowalniania podróży przez bramkowe manipulacje z opłatami.

Nie jestem (na szczęście) politykiem. Nie będę szukał winnego wieloletnich powojennych zaniedbań. Nie oskarżam żadnego ugrupowania politycznego za żałosną sieć naszych autostrad. To ma być priorytetowe zadanie dla każdego rządu. Ale do tej pory rządzący na tym polu działania zachowywali się jak amatorzy.

Polska straciła atrakcyjne inwestycje, turystów, pieniądze, prestiż. Liczba śmiertelnych wypadków drogowych zniewala. Kary za jazdę pod wpływem alkoholu są zdecydowanie za niskie, nie odstraszają. Są kraje, gdzie grzywny za przewinienia drogowe dochodzą do 5000 euro! Do rządu należy więc podejmowanie decyzji, szybka zmiana prawa. Rząd, który z problemem pijanych kierowców sobie nie radzi, nie jest dla mnie rządem.

[i]Autor jest muzykiem, byłym kierowcą rajdowym[/i]

Pierwszy etap przetargu, drugi etap przetargu, wybór wykonawcy, terminy, planowanie rozpoczęcia inwestycji, konsultacje, korekty, podpisanie umowy. Za długo to trwa. Czas ucieka, rok 2012 coraz bliżej, a Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ciągle planuje podpisanie kontraktów na nowe odcinki autostrad. Nie jestem skrajnym pesymistą. Biorę nawet pod uwagę znaczenie słów „Polak potrafi”. Mam jednak wątpliwości, czy faktycznie zdążymy.

Jest takie słowo partactwo. Jest też słowo odpowiedzialność. Co do pierwszego, to zbyt często ma zastosowanie w budowie i remontach dróg. Drugie słowo jest u nas zbyt rzadko stosowane. Bo jak nie nazwać partactwem sławnego odcinka autostrady Kraków – Katowice? Po prostu zwykła fucha. Lekceważenie norm technicznych powodujących wieloletnie, powtarzające się remonty.

Pozostało 82% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację