Pierwszy etap przetargu, drugi etap przetargu, wybór wykonawcy, terminy, planowanie rozpoczęcia inwestycji, konsultacje, korekty, podpisanie umowy. Za długo to trwa. Czas ucieka, rok 2012 coraz bliżej, a Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ciągle planuje podpisanie kontraktów na nowe odcinki autostrad. Nie jestem skrajnym pesymistą. Biorę nawet pod uwagę znaczenie słów „Polak potrafi”. Mam jednak wątpliwości, czy faktycznie zdążymy.
Jest takie słowo partactwo. Jest też słowo odpowiedzialność. Co do pierwszego, to zbyt często ma zastosowanie w budowie i remontach dróg. Drugie słowo jest u nas zbyt rzadko stosowane. Bo jak nie nazwać partactwem sławnego odcinka autostrady Kraków – Katowice? Po prostu zwykła fucha. Lekceważenie norm technicznych powodujących wieloletnie, powtarzające się remonty.
Chciałbym się kiedyś dowiedzieć, ile ta walka z remontami pochłonęła pieniędzy. To zaledwie 60 km. A ile pieniędzy utopiono w wielokrotne naprawianie popularnej gierkówce z Warszawy do Katowic? Jak ogromny jest koszt niwelowania setek kilometrów niebezpiecznych kolein? Na młodym przecież odcinku autostrady Poznań – Nowy Tomyśl już trzeba przeprowadzać remont. To się nie mieści w głowie. Gdzie tu owa odpowiedzialność? Czy nie obowiązuje w Polsce odbiór techniczny? Odnoszę wrażenie, że nie! Nie słyszałem, żeby jakaś ekipa drogowych partaczy i ich zwierzchników straciła pracę. Kto poniósł konsekwencje za stracone przez państwo miliardy złotych za złe wykonawstwo? Czy mogę więc wierzyć zapewnieniom GDDKiA, że rozpoczynająca się właśnie budowa betonowego odcinka z Nowego Tomyśla do granicy wytrzyma bez remontu zapowiadane 40 lat? Czy termin Euro 2012 i związany z tym pośpiech nie spowoduje znacznego spadku jakości wykonanych nawierzchni? Mam obawy.
[srodtytul]Dwa pasy na autostradzie to za mało[/srodtytul]
Jechałem właśnie nowiutkim fragmentem autostrady z Grudziądza do obwodnicy Trójmiasta. Znakomity. Oby wytrzymał w takim stanie jak najdłużej. Czytałem, że na jednym z planowanych odcinków A1 zrezygnowano z trzech pasów ruchu i bardziej trwałych komponentów wylewanej nawierzchni. Bo program oszczędnościowy. Źle to odbieram. Czy planujący nowe autostrady nie zauważyli, co dzieje się od lat na niemieckich autostradach? Dawne, dwupasmowe, stały się mało przepustowe, bardziej niebezpieczne. Ciężki transport samochodowy zawładnął autostradami. Powstał problem dodania jednego pasa ruchu i już na setkach kilometrów niemieckich autostrad kosztem wielu milionów euro mamy trzy pasa ruchu. Przy dużych aglomeracjach nawet cztery i pięć.