Jeszcze kilka lat temu przebojem i zupełną nowością w Polsce były zabiegi spa, które kojarzyły się nad Wisłą jedynie z najdroższymi hotelami i ośrodkami sportowymi. To, że moda na nie trwa mimo gospodarczego spowolnienia, widać wyraźnie. Osoby prowadzące takie hotele nie skarżą się na brak gości mimo wciąż wysokich jak na polskie warunki cen.

Po ośrodkach spa przyszedł czas na gorące wody. W czasach gdy niektórzy włodarze miast i gmin nie potrafią sobie poradzić z budową małego basenu, inni wykorzystują okazję i inwestują w kompleksy geotermalne. Wyczuli, że pojawiła się szansa na przyciągnięcie turystów, a może także inwestorów. Motorem napędzającym te pomysły jest też na pewno turniej Euro 2012. Nie można również zapominać o unijnych dotacjach, bez których takie projekty nie wyszłyby poza sferę planów.

Kończące się wakacje pokazują, że spora część Polaków, choćby ze względu na wysoki kurs euro, zdecydowała się pozostać w kraju. Ten kurs zachęca z kolei do przyjazdu do Polski Niemców czy Słowaków. Jeśli plany polskich samorządowców się powiodą, a potem zostaną wsparte odpowiednią reklamą, stworzone przez nich ośrodki mają się szansę znaleźć na mapie światowych kurortów. Nawet jeśli od razu nie będą tak znane jak choćby niemieckie Baden-Baden.

[ramka][b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/08/24/pawel-czurylo-gostynin-zamiast-baden-baden/]Skomentuj[/link][/b][/ramka]