57-letni prezes o jakże znajomo brzmiącym nazwisku nie mówi w wywiadach o swoim pochodzeniu. Doskonale znany jest w USA – pracował przy kampanii prezydenckiej Hillary Clinton.
Na prezesa Tiffany awansował z początkiem 2003 r., zastępując wieloletniego szefa Williama R. Chaneya. Gdy rok wcześniej rada nadzorcza ogłosiła wybór Kowalskiego na stanowisko prezesa, decyzja została przyjęta z pewnym zaskoczeniem, choć przepracował w firmie kilkanaście lat. Chodziło bowiem o jedną z najbardziej znanych na rynku marek. Charles Lewis Tiffany założył firmę jubilerską w 1837 r. i pewnie po obrotach z pierwszego dnia pracy, które wyniosły 4,98 dol., nie spodziewał się, że powstanie jeden z symboli luksusu, marka znana przez większość konsumentów.
Kowalski nie przewidywał, że jego kariera nabierze takiego rozmachu. W 1974 r. ukończył Uniwersytet w Pensylwanii, MBA zrobił w Harvard Business School. W 1978 r. zaczął pracę w kosmetycznym koncernie Avon. Przeszedł do firmy na rok przed tym, jak ku zaskoczeniu całego rynku kupiła Tiffany’ego za jedyne 104 mln dol.
Od 1983 r. Kowalski został dyrektorem finansowym odpowiedzialnym zwłaszcza za jubilerski dział Avonu. Nie liczył nawet, że obiecujący początek kariery pokrzyżują mu kolejne strategiczne decyzje. Rok później Tiffany został bowiem sprzedany konsorcjum pod kierownictwem jego ówczesnego prezesa Williama Chaneya i Investcorp z Bahrajnu. Kowalski został jednak w firmie. Był jednym z autorów strategii zakładającej giełdowy debiut jubilerskiej spółki, do czego doszło w 1987 roku.
Konsekwentnie awansował. W latach 1992 – 1996 jest już wiceprezesem odpowiedzialnym za public relations, reklamę i marketing. W międzyczasie zaczyna zasiadać też w radach nadzorczych renomowanych instytucji finansowych jak Bank of New York.