W rzeczywistości nastawienie ma się całkiem dobrze, a jedyna różnica polega na tym, że obecnie jest ono wyrażane w nieco bardziej zawoalowany sposób. Jego substytutem stało się bowiem kilka zdań w oficjalnym komunikacie RPP, w którym władze monetarne oceniają prawdopodobieństwo powrotu inflacji do wyznaczonego celu. Jeżeli na przykład RPP stwierdza, że bardziej prawdopodobne jest utrzymywanie się inflacji powyżej celu, jest to powszechnie traktowane jako sygnał restrykcyjnego nastawienia. Gdy z kolei prawdopodobieństwa są wyrównane, nastawienie można uznać za neutralne.
Uczestnicy rynku tak bardzo przyzwyczaili się do tego nieformalnego i nieco niedopowiedzianego nastawienia, że traktują je jako bardzo ważny element przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych. Wielu ekonomistów – w tym autor niniejszego felietonu – już prawie przestało używać przymiotnika „nieformalne”, przyznając tym samym, że nastawienie w polityce pieniężnej jest jak najbardziej formalne i realne. Zresztą nie ma się co dziwić, skoro o tym samym przymiotniku niekiedy zapominają nawet członkowie RPP.
Co ciekawe, najnowszy „Raport o inflacji” NBP pokazał, że władze monetarne traktują „nieformalne” nastawienie jak najbardziej poważnie. Świadczy o tym choćby fakt, iż w lipcu oraz sierpniu Rada Polityki Pieniężnej wręcz głosowała nad tym, czy w oficjalnym komunikacie zmienić swoją ocenę prawdopodobieństwa realizacji celu inflacyjnego. Najwidoczniej była ona tak ważna dla wszystkich członków Rady, że bez głosowania nie mogło się obejść.
Sytuacja jest nieco kuriozalna, gdyż wszyscy odwołują się do nastawienia, które ponoć nie istnieje. Niemniej jest to najlepszy dowód, że zarówno rynki finansowe, jak i sam bank centralny potrzebują narzędzia, które usprawniłoby sygnalizowanie przyszłych zmian w polityce pieniężnej. Skoro więc zapotrzebowanie istnieje, może warto byłoby pomyśleć o przywróceniu nastawienia. Oczywiście, jeżeli nowa RPP w ogóle będzie odczuwała taką potrzebę.
[i]Autor jest głównym ekonomistą banku Citi Handlowy[/i]