[b]"Rz":[/b] Trwa w Polsce debata na temat zasadności zakupu przez PKN Orlen litewskiej rafinerii Możejki. Orlen wskazuje już, że nie tylko ze względu na odcięcie dostaw ropy rurociągiem Przyjaźń do Możejek przez Rosjan czy pożar instalacji, ale także ze względu na działania litewskich władz ta największa inwestycja zagraniczna Polski nie przynosi spodziewanych zysków. Co pan na to?
[b]Romas Švedas:[/b] Możejki to największa rafineria nie tylko na Litwie, ale i w całym regionie państw bałtyckich. A ten region jest najbardziej narażony na problemy, jeśli chodzi o sprawy energetyczne i surowcowe w całej UE. Nie mogę się zgodzić z opinią, że kwestie logistyki, o których mówi Orlen, a za które może odpowiadać rząd litewski, ciążą na tej inwestycji tak mocno. To nie my odcięliśmy rurociągiem dostawy ropy i nie od nas zależy sytuacja na rynku marż rafineryjnych. Mogę powtórzyć, że bardzo się cieszymy, iż polska firma przejęła Możejki, i jesteśmy gotowi jej pomóc w miarę naszych możliwości.
[b]Stawiacie jakieś nowe warunki?[/b]
Sprawa budowy rurociągów produktowych do portu w Kłajpedzie i kwestie związane z logistyką kolejową to otwarty temat. Jednak zmartwieniem rządu litewskiego jest niepewność wokół akcjonariatu Możejek. Chcemy mieć gwarancję, że to Orlen będzie ich właścicielem, a nie ktoś inny.
[b]Ale Możejki zostały przejęte przez Orlen w 2006 roku i do tej pory kwestie wskazywane przez polską spółkę nie zostały zmienione. Relacje są tak złe, że Orlen zamierza pozwać nawet litewskie koleje o wykorzystywanie pozycji monopolistycznej do Brukseli, bo nie jest w stanie się porozumieć w kwestii stawek za transport. Ten klincz trwa już bardzo długo. Ostatnio w grudniu zarząd zgłosił kolejne propozycje rozwiązania problemów i nic. [/b]