Gdy rynek lub moda przemija, nadchodzi czas na wymyślenie nowej potrzeby lub nowej mody. Do stworzenia mody wystarczy marketing. Do stworzenia rynku – często technologiczny przełom. Ale rynek też ma swój cykl życia. Po ponad 30 latach od stworzenia pierwszego mikroprocesora komputery są w domach częściej spotykane niż żelazka i równie powszechne jak lodówki. [wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/salik/2010/03/17/lekcja-zaspokajania/]Skomentuj na blogu [/link][/b][/wyimek]

Co się stanie, gdy potrzeby zostaną już zaspokojone, a rynki się nasycą? Rynki się kurczą, a rozdające na nich karty potęgi upadają. Czasami mogą to być wręcz lokalne ryneczki.

Podobna przyszłość czeka polską branżę informatyczną. Informatyzację zaczęliśmy od zera. Od kilkunastu lat firmy żyją nadzieją na zlecenia państwa. I państwo płaci, rozbudowuje, inwestuje, choć nie zawsze zgodnie z planem. Prezesi nawet największych polskich spółek informatycznych, rok w rok, pytani o wyniki, powtarzają jak mantrę: “wiele zależy od zleceń administracji publicznej”.

A co się stanie, gdy państwo zbuduje i zamówi już wszystko, co niezbędne? Oczywiście wiele lat można żyć z obsługi systemów. Ale już nie tak wykwintnie i nie z takim rozmachem, jak z portfelem rządowych kontraktów. Państwowa mamka nie wykarmi wszystkich dzieci. Może oprócz nadziei warto mieć pomysł na firmę za dziesięć lat, gdy państwo przykręci kurek? Już czas wykreować nową potrzebę. I produkt, który ją zaspokoi.