[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2010/03/22/agnieszka-lakoma-europa-zalezna-od-importu-z-azji/]Skomentuj na blogu[/link][/b]

W sumie szacuje je na ponad 3 bln dolarów; z czego prawie połowa potrzebna jest w elektroenergetyce, a kolejny ponad bilion dolarów – w wydobyciu ropy i gazu. Bez tych nakładów to Europa Zachodnia – jako importer surowców – będzie mieć problemy.

Nie pierwsze to ostrzeżenie płynące od ekspertów, że bez inwestycji zabraknie energii. A Europa Zachodnia będzie mieć też problemy z dostawami surowców. Wcześniej na ten problem wskazywała między innymi Międzynarodowa Agencja Energetyczna, przypominając, że trwający od 2008r. światowy kryzys gospodarczy już doprowadził do skrócenia listy niezbędnych projektów – zwłaszcza związanych z pozyskaniem nowych złóż surowców, a inne wyhamował.

Europa Zachodnia uzależniona od importu ropy i gazu, zwłaszcza z Rosji powinna nie tylko bacznie obserwować, na ile projekty umożliwiające zwiększenie wydobycia są tam realizowane. Ale też próbować mieć na nie realny wpływ. Nawet jeśli może to być bardzo trudne, zwłaszcza wobec złych doświadczeń światowych koncernów, które zostały zmuszone do ograniczenia działalności na rosyjskich polach naftowo-gazowych. Może warto przekonać Rosjan, że taka polityka nie służy dobrze zarówno ich najważniejszym klientom, jak i im samym. Sygnały, jak na przykład ten o opóźnieniu terminu uruchomienia eksploatacji złóż na Morzu Barentsa, powinny budzić zaniepokojenie w Europie.

Rosja utrzyma znaczącą pozycję producenta surowców, a kraje azjatyckie zaczną odgrywać większą rolę niż dotąd pod warunkiem, że uda się zrealizować niezbędne prace związane z przygotowaniem złóż do eksploatacji. Co do wysokości nakładów, to nikt nie ma wątpliwości, że będą ogromne.