Kryzys finansowy na świecie pomógł tańszym lekom

Jeff George, prezes firmy farmaceutycznej Sandoz

Publikacja: 24.03.2010 02:14

Jeff George (fot: sandoz)

Jeff George (fot: sandoz)

Foto: Rzeczpospolita

[b]Rz: Jest pan wyjątkiem wśród szefów firm farmaceutycznych. Zwykle kierują nimi osoby związane z branżą od lat lub lekarze. Czy doświadczenia zdobyte w innych branżach, jak odzieżowa, są pomocne w zarządzaniu drugim na świecie producentem leków generycznych (tańszych zamienników oryginalnych preparatów)?[/b]

[b]Jeff George:[/b] Okazuje się, że handel detaliczny i produkty konsumpcyjne, takie jak markowa odzież, mają bardzo dużo wspólnego z lekami, zwłaszcza z biznesem generycznym. W obu przypadkach mamy do czynienia z szybką sprzedażą, naciskiem na wydajność i wyczuleniem na potrzeby klientów, na które trzeba natychmiast reagować, żeby nie zostać w tyle za konkurencją. Znajomość tej specyfiki od drugiej strony jest więc sporą zaletą, bo daje możliwość spojrzenia na branżę farmaceutyczną z innego niż stricte naukowy punkt widzenia.

[b]Wielkie koncerny farmaceutyczne, wytwarzające innowacyjne leki, tworzą zazwyczaj własne firmy generyczne lub przejmują już istniejące, jeśli czują, że ich pozycja jest zagrożona. Tak jest, gdy wygasają dotychczasowe patenty, a brak im nowych, które mogłyby przynieść spory dochód. Innowacyjny Novartis nie jest w takiej sytuacji. Po co mu zatem Sandoz specjalizujący się w generykach?[/b]

[wyimek]Przyszłością farmacji są dziś Japonia oraz kraje rozwijającej się Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej[/wyimek]

Novartis i Sandoz mają wspólne cele. Leki generyczne, które mogą być tańsze od oryginalnych nawet o 30 – 40 proc., dają spore oszczędności. Przykładowo, w Stanach Zjednoczonych, skąd pochodzę, udało się zaoszczędzić dzięki nim 730 mld USD. Pozyskane w ten sposób środki można lokować w innowacje. Poza tym, celem każdej firmy farmaceutycznej jest zróżnicowane, bogate portfolio – w czym pomaga posiadanie własnego producenta tańszych leków. Ich sprzedaż rośnie dziś bardzo szybko, zwłaszcza w krajach rozwijających się. Nie zaliczam do nich Polski, bo jest to dojrzały rynek, podobny do tego, który mamy w Niemczech czy innych krajach Europy Zachodniej. Możliwości wzrostu są ogromne, bo w najbliższych latach wygaśnie wiele patentów na popularne innowacyjne leki. Novartis zrozumiał to wiele lat przed konkurentami. Inni, jak GlaxoSmithKline, Sanofi czy Astra Zeneca, podążają tą ścieżką dopiero teraz, o czym świadczy fakt, że apogeum przejęć mniejszych firm generycznych przypadło na lata 2008 i 2009.

 

[b]W Polsce jest teraz niepowtarzalna okazja, żeby odkupić dwie ostatnie państwowe firmy produkujące leki – Polfy. Drugiej takiej już nie będzie. Do udziału w prywatyzacji zapraszano wszystkich liczących się graczy na rynku farmaceutycznym. Nie zainteresowała was ta propozycja?[/b]

Jesteśmy już w Polsce firmą numer dwa, mamy tu wystarczająco silną pozycję. Polska jest naszym piątym pod względem wielkości rynkiem na świecie. Na takich rynkach preferujemy wzrost organiczny. Gdy osiągnie się już określony rozmiar przedsięwzięcia, który zapewnia przewagę konkurencyjną, nie ma potrzeby rozważać możliwości kolejnych przejęć.

[b]Może Polfy nie były dla Sandozu wystarczająco atrakcyjnym kąskiem? Nie uwierzę jednak, że gdyby taki się nadarzył, któraś firma – niezależnie od jej skali działania – nie zechciałaby skorzystać z okazji zakupu. [/b]

Mam świadomość, że mamy do czynienia z ostatnimi prywatyzacjami w polskiej branży farmaceutycznej, ale nie chcę w żaden sposób odnosić się do działań naszych konkurentów. Patrząc na sprawę od innej strony – mamy tutaj jedno z największych portfolio leków spośród wszystkich krajów, w których działamy – 150 cząsteczek. Nie potrzebujemy przejmować dodatkowych preparatów. Taki krok zrobiliśmy już na początku transformacji, przejmując firmę Lek Polska, która była bardzo silnym lokalnym producentem, i budując w latach 2004 – 2005 nową fabrykę w Strykowie, która kosztowała nas 75 mln USD. Gdyby chodziło o zakup poszczególnych leków, taka opcja mogłaby nas bardziej zainteresować.

[b]Ile Sandoz chce zainwestować w Polsce w najbliższych latach?[/b]

Nie ujawniamy naszych planów dotyczących inwestycji. Spośród 40 naszych fabryk na świecie, a mamy je i w Brazylii, i w Indiach, fabryka w Strykowie jest czwartą pod względem wielkości i znaczenia. Mamy w niej jeszcze sporo miejsca na produkcję dodatkowych ilości leków. Chcemy więc zwiększyć skalę wytwarzania w Polsce, żeby rozwijać eksport, na przykład do Hiszpanii. Popyt na leki generyczne rośnie tam teraz szybciej niż w Europie Środkowo-Wschodniej.

[b]Czy południowa Europa będzie głównym kierunkiem rozwoju firmy? [/b]

Dotąd trzy czwarte naszych przychodów pochodziło z rynków Ameryki Północnej i Europy, w tym Środkowo-Wschodniej. Przyszłość farmacji stanowią jednak rynki rozwijające się. Szczególnie w Azji, ale też na Bliskim Wschodzie, Afryce i Ameryce Łacińskiej – i w tym kierunku będziemy zmierzać. W Polsce chcemy prześcignąć obecnego lidera rynku, Polpharmę.

Jak światowy kryzys wpłynął na branżę farmaceutyczną?

Paradoksalnie otwarły się nowe możliwości dla firm wytwarzających tańsze leki. Kryzys finansowy wywołuje presję na wzrost wpływów z podatków, jednak wobec kurczących się dochodów i większej liczby bezrobotnych zwykle i tak mamy do czynienia z rosnącym deficytem budżetowym. To oznacza, że ludzie będą bardziej skłonni kupować tanie leki, a rządy – wspierać produkcję generyczną.

[wyimek]Chcemy zwiększyć skalę produkcji w Polsce, by eksportować leki na takie rynki jak Hiszpania[/wyimek]

[b]Podział na konkurujących ze sobą producentów leków generycznych i innowacyjnych powoli staje się sztuczny – twierdzą niektórzy eksperci. Ich zdaniem za kilka lat nie będzie miał już zastosowania.  [/b]

Nie zgodziłbym się z tą tezą. Jestem optymistą, jeśli chodzi o przyszłość leków generycznych. W wielu krajach ich udział w rynku jest jeszcze bardzo niski, w przeciwieństwie do Polski czy Niemiec, gdzie stanowią 73 proc. rynku, albo Wielkiej Brytanii – 80 proc. We Francji jest to tylko 20 proc., w Japonii nawet mniej niż 20 proc. Podobnie w południowej części Europy. Gdybym miał wskazać główne kierunki przyszłej ekspansji firm generycznych, na pewno byłaby to Japonia, drugi co do wielkości rynek farmaceutyczny na świecie, gdzie rząd postawił sobie za cel wzrost udziału preparatów generycznych do 30 proc. Na większości rozwijających się rynków, w tym wschodnioeuropejskich, firmy innowacyjne nadal oferują leki, na które wygasły patenty, konkurencja jest i będzie więc wciąż silna. Warto jednak pamiętać, że chcąc utrzymać swoją pozycję w tym segmencie, trzeba być globalnym graczem – silny rynek regionalny już nie wystarczy – a także szukać nowych nisz. 

[ramka][b]CV[/b]

Jeff George jest jednym z najmłodszych szefów globalnych firm farmaceutycznych. Ma 36 lat. Kieruje firmą Sandoz od roku. Absolwent MBA na Harvard University. Wcześniej pracował w koncernie GAP, gdzie odpowiadał za markę Banana Republic, kierując działem strategicznego planowania i decyzji biznesowych, oraz w firmie McKinsey.[/ramka]

[b]Rz: Jest pan wyjątkiem wśród szefów firm farmaceutycznych. Zwykle kierują nimi osoby związane z branżą od lat lub lekarze. Czy doświadczenia zdobyte w innych branżach, jak odzieżowa, są pomocne w zarządzaniu drugim na świecie producentem leków generycznych (tańszych zamienników oryginalnych preparatów)?[/b]

[b]Jeff George:[/b] Okazuje się, że handel detaliczny i produkty konsumpcyjne, takie jak markowa odzież, mają bardzo dużo wspólnego z lekami, zwłaszcza z biznesem generycznym. W obu przypadkach mamy do czynienia z szybką sprzedażą, naciskiem na wydajność i wyczuleniem na potrzeby klientów, na które trzeba natychmiast reagować, żeby nie zostać w tyle za konkurencją. Znajomość tej specyfiki od drugiej strony jest więc sporą zaletą, bo daje możliwość spojrzenia na branżę farmaceutyczną z innego niż stricte naukowy punkt widzenia.

Pozostało 88% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację