Europie nie grozi recesja „podwójnego dna”

Oszczędności budżetowe nie spowolnią tempa ożywienia światowej gospodarki – uważa główny ekonomista Deutsche Banku

Publikacja: 18.10.2010 03:28

Europie nie grozi recesja „podwójnego dna”

Foto: Bloomberg News

Red

Lata 2008 i 2009 z pewnością były trudne, ale już w 2010 r. widzimy wyraźne ożywienie. Jeszcze w połowie 2009 r. zdawało nam się, że kryzys światowy wprowadzi gospodarkę w stan dynamicznej niestabilności. Oczekiwaliśmy więc, że ożywienie, które nadejdzie, będzie miało kształt sinusoidy. To oznacza, że po początkowym skoku dobrych danych przychodzi moment słabszy i taka sytuacja powtarza się kilka razy. W efekcie tempo wzrostu gospodarek przez cały długi okres powrotu do wzrostu ustabilizuje się na średnim poziomie. W sytuacji, gdy określenie dokładnych okresów przyspieszenia wzrostu i jego spowolnienia było raczej niepewne, zakładaliśmy początkowy wzrost PKB przez kilka kwartałów. Tej tezie pomagał efekt wspierania gospodarek przez kombinację pakietów stymulacyjnych i odbicie produkcji od bardzo niskiego poziomu (poprzez uzupełnianie zapasów). Naszym zdaniem była także możliwość na trwałe odbudowania popytu konsumenckiego. Takie wydatki jednak napotykały na niespotykany wcześniej opór ze strony systemu finansowego oraz pojawiającej się chęci ze strony wielu gospodarstw domowych do naprawiania stanu własnych budżetów.

[srodtytul]Kryzys zadłużenia[/srodtytul]

Tak więc po początkowym skoku wzrost mógł znacznie spowolnić, zwłaszcza w sytuacji gdy wyczerpały się środki fiskalne i kredytowe, które dotychczas były ważnym jego wsparciem.

Wobec tych czynników początkowa zwyżka produktu krajowego brutto, która utrzymała się przez kilka ubiegłych kwartałów, okazała się znacznie bardziej dynamiczna, niż oczekiwaliśmy. Tyle że teraz w najważniejszych gospodarkach światowych pojawiają się oznaki, że to ożywienie powoli wygasa.

Elementy, które w tym przypadku miały najważniejsze znaczenie, to:

? Wyhamowanie kurczenia się zapasów w USA przy jednoczesnym wygasaniu stymulacji fiskalnej, co przez następny rok będzie raczej spowalniało, niż przyspieszało wzrost.

? Obawa o kondycję finansów publicznych zmusiła niektóre kraje Europy do poważnych oszczędności. To spowolniło np. ekspansję gospodarczą w Niemczech.

? Kryzys zadłużenia publicznego w strefie euro odbił się wyraźnie na nastrojach inwestorów. Zdrożały zakupy ryzykownych aktywów. Spadek kursu euro tylko częściowo zrekompensował te niekorzystne efekty.

? Podjęcie przez chińskie władze kroków w celu spowolnienia akcji kredytowej. To z kolei wyhamowało wzrost cen nieruchomości, ale i spowolniło inwestycje.

[srodtytul]Nie ma ryzyka pogłębienia recesji[/srodtytul]

Niektórzy z graczy rynkowych obawiają się, że obecne spowolnienie zmieni się w recesję o „podwójnym dnie” (kiedy to PKB zmniejsza się przez kolejne dwa kwartały). Pomimo że takiej ewentualności całkowicie wykluczyć nie można, widzę kilka powodów, dla których podwójne dno nie jest najbardziej prawdopodobnym rozwojem wydarzeń. Po pierwsze zaostrzenie fiskalne wydaje się bardzo wyważone. Oczekujemy, że w tym roku w strefie euro oraz w Chinach polityka fiskalna będzie nadal dość ekspansywna. Inne kraje jednak zdecydują się na cięcia. W 2011 r. praktycznie wszyscy zaczną oszczędzać, ale w większości przypadków wyhamowania wzrostu będą nieliczne. Wielka Brytania będzie miała w przyszłym roku redukcje budżetowe na poziomie 2,5 proc. PKB, w USA sięgną one 1 – 1,2 proc. PKB, reszta krajów nie zetnie wydatków wartych więcej niż 1 proc. PKB, może nawet mniej. Nie będą to więc kwoty, które mogłyby za sobą pociągnąć poważne spowolnienie.

[wyimek]Niemcy mogą w tym roku osiągnąć nawet 3,5-proc. tempo wzrostu PKB. Dla krajów Europy Środkowej i Wschodniej będzie to w tym roku silne wsparcie[/wyimek]

Prawdę mówiąc, w sytuacji gdy konsolidacja finansowa zazwyczaj poprawia nastroje inwestorów, którzy zwracają uwagę na długoterminową wypłacalność rządów, może w efekcie nawet przynieść wzrost. Po drugie, przy zaostrzeniu polityki fiskalnej oczekujemy ekspansywnej polityki pieniężnej. Wcześniejsze oczekiwania odejścia od niskich stóp procentowych i inne niestandardowe środki polityki pieniężnej zostały przeniesione na rok 2011 (czyli będą miały wpływ na wzrost dopiero w 2012 roku). Po trzecie, wydatki na dobra trwałe spadły do historycznie najniższego poziomu. Dlatego ten główny czynnik spowolnienia gospodarczego ma teraz znacznie mniejsze znaczenie niż wówczas, kiedy kryzys się zaczynał. W rzeczywistości jest to jeden z powodów, dla którego recesja o podwójnym dnie zdarza się tak rzadko.

Po czwarte, ponieważ popyt zaczyna się pojawiać w wydatkach konsumenckich i korporacyjnych, wierzę, że gospodarka światowa doszła w roku 2010 do punktu zwrotnego i w znacznej mierze łatwiej jej będzie sprostać przeciwnościom. W większości krajów pojawiło się również pozytywne oddziaływanie pomiędzy inwestycjami, zatrudnieniem i konsumpcją. Na tej podstawie oczekujemy, że wzrost światowego PKB w tym roku wyniesie 4,5 proc. i znajdzie się w okolicy 4 proc. w roku 2011.

Na razie Niemcy nie poddały się spowolnieniu widocznemu w innych częściach świata. Dzieje się tak głównie z powodu rosnącego popytu w Azji. W drugim kwartale realny wzrost PKB przyspieszył do zaskakującego poziomu 9 proc. w porównaniu z II kwartałem 2009 r. Dlatego Niemcy mogą w tym roku osiągnąć nawet 3,5-proc. tempo wzrostu PKB. Dla krajów Europy Środkowej i Wschodniej będzie to w tym roku silne wsparcie.

[srodtytul]Wyzwania dla regionu[/srodtytul]

Niemniej jednak, kiedy zewnętrzne impulsy będą powoli wygasać, a polityka fiskalna zadziała hamująco, oczekujemy, że wzrost PKB w Niemczech spowolni do 1,5 proc. Mimo to, dzięki rozwiniętym stosunkom handlowym z Niemcami, kraje Europy Środkowej i Wschodniej powinny nadal korzystać z możliwości ekspansji na tamtejszym rynku. Dlatego oczekujemy wzrostu PKB o ok. 3 proc. tak w Polsce, jak i w Czechach.

Na Węgrzech recesja najprawdopodobniej skończy się w tym roku. Jeśli jednak jest ryzyko dla prognoz wzrostu dla regionu, to wynika ono z bardzo słabego wzrostu popytu wewnętrznego, co z kolei wynika z kilku powodów:

? Po pierwsze, cały region w dużej mierze jest uzależniony od finansowania z zewnątrz i nowe możliwości jego pozyskania zaczęły się dopiero pojawiać po bardzo trudnym roku 2009.

? Po drugie, programy konsolidacji zainspirowane przez Unię Europejską i Międzynarodowy Fundusz Walutowy spowolnią wydatki publiczne w takich krajach, jak Rumunia, Węgry, Łotwa i pozostałych krajach bałtyckich.

? Po trzecie, ryzyko fiskalne zaczyna powoli utrudniać ożywienie w krajach o solidnych fundamentach, jak Polska, Słowacja, Czechy i Słowenia.

Nadal jednak w porównaniu z USA czy krajami Europy Zachodniej, ale z wyłączeniem Węgier i krajów bałtyckich, dług publiczny, nawet całkowite zadłużenie, raczej nie będzie poważnym zagrożeniem w średnim czy dłuższym okresie. Dla firm z Europy Zachodniej oznacza to możliwości zaistnienia na rynkach, które znalazły się na poziomie rozwoju charakteryzującym się masową konsumpcją dóbr trwałych oraz usług o wysokiej wartości dodanej. Sektory takie, jak farmacja oraz dóbr szybkozbywalnych, także mogą oferować ciekawe możliwości.

[wyimek]Na razie Niemcy nie poddały się spowolnieniu widocznemu w innych częściach świata. Dzieje się tak głównie z powodu rosnącego popytu w Azji[/wyimek]

Dobre perspektywy tego regionu widoczne są również na rynkach finansowych. Różnica w rentowności bundów (obligacji niemieckich) oraz obligacji państwowych przede wszystkim w Polsce jest dzisiaj znacznie niższa w porównaniu z papierami niektórych krajów strefy euro.

Dodatkowo ostatnie regionalne oferty publiczne, sprzedaż aktywów oraz fuzje i przejęcia miały wysokie ceny. Liczba zaś fuzji i przejęć oraz ofert publicznych, w tym z udziałem firm średniej wielkości, nadal będzie rosła. Przy tym ostatnie transakcje udowodniły, że finansowanie jest dostępne, chociaż oczywiście niektóre z umów stały się bardziej restrykcyjne. Natomiast jeśli chodzi o infrastrukturę rynkową, mimo że jest duży postęp, wyzwania pozostały. Chodzi o takie pogłębienie lokalnych rynków kapitałowych, aby mogły wesprzeć rozwój firm średniej wielkości, a także by doszło do regionalnej konsolidacji. Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie, największa w regionie, energicznie rozgląda się za zagranicznymi firmami, których akcje mogłyby być notowane w Polsce. To właściwa strategia, aby umocnić pozycję regionalnego gracza, być może wspólnie z partnerem strategicznym. Bo firmy środkowo- i wschodnioeuropejskie muszą wykorzystać pokryzysowe ożywienie, aby umocnić się na rynku i skorzystać z pozytywnych prognoz makroekonomicznych.

[i]Autor jest głównym ekonomistą Deutsche Banku od stycznia 2010 r., zastąpił na tym stanowisku prof. Norberta Waltera. 55-letni Mayer był wcześniej głównym ekonomistą ds. europejskich w Deutsche Banku, pracował też w Kiel Institute for Global Economy, MFW oraz w bankach Salomon Brothers i Goldman Sachs.[/i]

Lata 2008 i 2009 z pewnością były trudne, ale już w 2010 r. widzimy wyraźne ożywienie. Jeszcze w połowie 2009 r. zdawało nam się, że kryzys światowy wprowadzi gospodarkę w stan dynamicznej niestabilności. Oczekiwaliśmy więc, że ożywienie, które nadejdzie, będzie miało kształt sinusoidy. To oznacza, że po początkowym skoku dobrych danych przychodzi moment słabszy i taka sytuacja powtarza się kilka razy. W efekcie tempo wzrostu gospodarek przez cały długi okres powrotu do wzrostu ustabilizuje się na średnim poziomie. W sytuacji, gdy określenie dokładnych okresów przyspieszenia wzrostu i jego spowolnienia było raczej niepewne, zakładaliśmy początkowy wzrost PKB przez kilka kwartałów. Tej tezie pomagał efekt wspierania gospodarek przez kombinację pakietów stymulacyjnych i odbicie produkcji od bardzo niskiego poziomu (poprzez uzupełnianie zapasów). Naszym zdaniem była także możliwość na trwałe odbudowania popytu konsumenckiego. Takie wydatki jednak napotykały na niespotykany wcześniej opór ze strony systemu finansowego oraz pojawiającej się chęci ze strony wielu gospodarstw domowych do naprawiania stanu własnych budżetów.

Pozostało 87% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację