Lata 2008 i 2009 z pewnością były trudne, ale już w 2010 r. widzimy wyraźne ożywienie. Jeszcze w połowie 2009 r. zdawało nam się, że kryzys światowy wprowadzi gospodarkę w stan dynamicznej niestabilności. Oczekiwaliśmy więc, że ożywienie, które nadejdzie, będzie miało kształt sinusoidy. To oznacza, że po początkowym skoku dobrych danych przychodzi moment słabszy i taka sytuacja powtarza się kilka razy. W efekcie tempo wzrostu gospodarek przez cały długi okres powrotu do wzrostu ustabilizuje się na średnim poziomie. W sytuacji, gdy określenie dokładnych okresów przyspieszenia wzrostu i jego spowolnienia było raczej niepewne, zakładaliśmy początkowy wzrost PKB przez kilka kwartałów. Tej tezie pomagał efekt wspierania gospodarek przez kombinację pakietów stymulacyjnych i odbicie produkcji od bardzo niskiego poziomu (poprzez uzupełnianie zapasów). Naszym zdaniem była także możliwość na trwałe odbudowania popytu konsumenckiego. Takie wydatki jednak napotykały na niespotykany wcześniej opór ze strony systemu finansowego oraz pojawiającej się chęci ze strony wielu gospodarstw domowych do naprawiania stanu własnych budżetów.
[srodtytul]Kryzys zadłużenia[/srodtytul]
Tak więc po początkowym skoku wzrost mógł znacznie spowolnić, zwłaszcza w sytuacji gdy wyczerpały się środki fiskalne i kredytowe, które dotychczas były ważnym jego wsparciem.
Wobec tych czynników początkowa zwyżka produktu krajowego brutto, która utrzymała się przez kilka ubiegłych kwartałów, okazała się znacznie bardziej dynamiczna, niż oczekiwaliśmy. Tyle że teraz w najważniejszych gospodarkach światowych pojawiają się oznaki, że to ożywienie powoli wygasa.
Elementy, które w tym przypadku miały najważniejsze znaczenie, to: