Gdy rządził PiS, w bilansie FUS zanotowano nadwyżkę wpłat składek rentowych z naszych wynagrodzeń nad wydatkami na renty.
Rządzący mogli więc sobie pozwolić na obniżenie składki rentowej. Pomysł nie budził kontrowersji, bo każdy woli mieć w kieszeni więcej.
Rzecz w tym, że ta polityczna decyzja nie pociągnęła za sobą żadnych ograniczeń w wydatkach państwa.
Na dodatek przyszła słabsza koniunktura gospodarcza i dochody państwa spadły.
W tym roku niedobór w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych z powodu niższej składki sięgnie więc już około 17 mld zł. Tę dziurę musi pokryć budżet państwa.