Niestety, lira stale się umacnia, dodatkowo musieliśmy podjąć decyzję o podwyższeniu stóp procentowych, bo obniżenie inflacji jest jednym z moich priorytetów. Nie wykluczam jednak, że nasz rząd podejmie decyzje, które ograniczą napływ gorącego pieniądza do naszego kraju.
[b]Skoro tureckiej gospodarce tak dobrze się powodzi, po co wam członkostwo w Unii Europejskiej?[/b]
Nie chodzi o gospodarkę, ale o europejskie wartości. Słyszę też w Parlamencie Europejskim argumenty geograficzne, że większość naszego terytorium znajduje się w Azji, ale kiedy spojrzymy na mapę, to proszę bardzo – Cypr jest położony na wschód od Ankary, a Malta jest bliżej Afryki niż Włoch. Inna sprawa, że dla nas droga do potencjalnego członkostwa, w które coraz mniej Turków wierzy, jest ważniejsza od samego wstąpienia do Wspólnoty. Dzięki nawet najdalszej perspektywie członkostwa Turcja bardzo się zmieniła, zapewne gdybyśmy byli członkiem UE, nasze reformy byłyby solidniejsze i bardziej trwałe. Dlatego mówimy naszym unijnym przyjaciołom – niech ta wizja trwa, bo w ten sposób tworzymy zamożniejsze społeczeństwo w naszym kraju.
Ale i Europa nas potrzebuje. Spójrzmy choćby na kwestie energetyczne – w tej chwili najważniejsze trasy przesyłu ropy i gazu wiodą przez Turcję i powstaje kolejny gazociąg – Nabucco, którego trasa biegnie także przez nasz kraj. Jeśli Europa rzeczywiście chce prawdziwego dialogu Wschód – Zachód, potrzebuje do tego Turcji. Nam nie chodzi o pieniądze, o unijne fundusze, bo Turcja byłaby płatnikiem netto do unijnego budżetu. Już dzisiaj jesteśmy szóstą co do wielkości gospodarką europejską. Jesteśmy też członkiem G20 z bardzo silnym głosem w tym ugrupowaniu. Turek Fatih Birol jest głównym ekonomistą w Międzynarodowej Agencji Energetycznej. Więc pytam: co Europa straciłaby, pozwalając nam kontynuować przygotowania do członkostwa, wspierając dostosowanie naszego prawa do norm unijnych, budowę infrastruktury niezbędnej dla unijnych instytucji?
[b]Kanclerz Merkel i prezydent Francji zaproponowali Turcji status „uprzywilejowanego członkostwa”. Dlaczego dla was nie jest on do zaakceptowania?[/b]
Bo nie chcemy przywilejów. Nie zamierzamy zaakceptować żadnego innego rozwiązania, żadnych półśrodków. Chcemy normalnego członkostwa. Cóż to miałoby oznaczać? Mamy z UE unię celną, więc handel nie jest obciążony żadnymi podatkami – z pewnością jest to elementem tego uprzywilejowanego członkostwa. Ale nie wykluczam, że za jakiś czas Turcy powiedzą: mamy demokrację, konkurencyjną gospodarkę, stabilne instytucje państwowe. Czy członkostwo w Unii Europejskiej jest nam w ogóle do czegoś potrzebne?