W tę dekadę rynki wchodziły pokaleczone po pęknięciu na przełomie lutego i marca 2000 r. bańki internetowej. Pierwsza wiosna i lato nowego wieku niosły nadzieję, że wróci koniunktura. Wszystko zmieniło się 11 września 2001 r. Atak na Amerykę przyniósł drugą falę wyprzedaży akcji, załamanie nastrojów inwestorów i bolesną bessę.
Ale potem była hossa. Ruszała nieśmiało w końcu 2002 r., co zapowiadało, że ma szansę być długa i dać spore zyski. Wzrost tak na- prawdę skończył się w 2007 r. Potem zaczął się powolny zjazd głównych światowych indeksów i było widać, że rynek najlepsze ma za sobą. Toksyczne amerykańskie obligacje hipoteczne i upadek Lehman Brothers we wrześniu 2008 r. przyniosły światowy kryzys i kolejną bessę, która dno osiągnęła
w marcu 2009 r. Potem, choć rynki rosły, to co chwila albo ktoś przewidywał drugie dno kryzysu, albo pojawiały się mrożące krew w żyłach informacje np. o kłopotach finansowych kolejnych krajów. W tych nastrojach dojechaliśmy do końca dekady.
Jednym z największych bohaterów dekady jest Apple. Akcje firmy od końca 2000 r. zyskały niemal 4300 proc. Firma sukces rynkowy zawdzięcza magii Steva Jobsa i jego niesamowitym umiejętnościom marketingowym.
Na rodzimym podwórku nie mamy takich gwiazd jak Apple i Jobs. Z 20 spółek tworzących indeks WIG20 na początku XXI wieku do dziś pozostało w nim pięć. Szóstą jest Asseco Poland, powstałe z fuzji rzeszowskiego Asseco, ABG, Prokomu i Softbanku. Dwie ostatnie spółki były w styczniu 2001 r. w WIG20. Przez lata firma wyrosła na jednego z największych graczy na europejskim rynku usług IT.