Do ulicznych zamieszek we Francji zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Teraz jednak obrazki zdecydowanie wyrażanego niezadowolenia społecznego docierają do nas z ulic Aten, Dublina, Madrytu, Rzymu, Londynu, a nawet Luksemburga i czeskiej Pragi.
Fala protestów społecznych prawdopodobnie szybko nie ustąpi. Duża część planowanych działań oszczędnościowych w wielu europejskich krajach dopiero zacznie być odczuwalna. To może wzmóc niezadowolenie społeczne, a w efekcie uniemożliwić kontynuację konsolidacji fiskalnej. Ewentualne zejście ze ścieżki bolesnych reform i wkroczenie na drogę restrukturyzacji zadłużenia byłoby czynnikiem silnie destabilizującym sytuację na rynkach finansowych.
Po przyjęciu pakietów pomocowych dla Grecji i Irlandii, w ramach których obu krajom zapewniono finansowanie na kilka najbliższych lat, uczestnicy rynku nabrali nadziei, że ryzyko systemowe związane z problemami zadłużeniowymi w Europie jest pod kontrolą. Uznano, że maleje prawdopodobieństwo restrukturyzacji zadłużenia tych krajów, a więc ryzyko zrealizowania dotkliwych strat przez prywatnych inwestorów.
Trzeba mieć świadomość, że przyzwolenie społeczne i polityczne na drastyczne kroki oszczędnościowe nie musi trwać długo. Nie można być spokojnym nawet o tych, którzy otrzymali już ratunkowe pakiety z zagranicy. Nikt nie zagwarantuje, że np. wiosną 2011 roku wyłoniony w wyniku przedterminowych wyborów nowy irlandzki rząd nie wyrzuci międzynarodowego porozumienia do kosza. Niepewność związana z utrzymywaniem się reformatorskiego zapału zapowiada, że 2011 rok na rynkach finansowych będzie nerwowy. W scenariuszu bazowym można jednak zakładać, że poprawiające się w ostatnim czasie prognozy dla największych światowych gospodarek stworzą takie warunki, w których proces walki z nadmiernym zadłużeniem w Europie będzie mógł być kontynuowany w sposób, który nie zdestabilizuje sytuacji na rynkach finansowych.
Piotr Bujak jest ekonomistą BZ WBK