[b]Artur Osiecki: W programie „Innowacyjna gospodarka”, który Pani przejęła zawarto już umowy na ponad 65 proc. budżetu, ale wydatki na poziomie 15 proc. na początku 2011 r. to nie jest chyba wynik zadowalający?[/b]
Iwona Wendel: To zależy, o których częściach programu mówimy. W przypadku niektórych potrzebny był dłuższy okres, aby je dobrze przygotować. Inne są komplementarne i najpierw trzeba było wykorzystać jedne, aby móc starać się o dotacje z drugich. Niektóre trzeba zmienić jak np. kredyt technologiczny.
[b]W kredycie szykują się nie tylko ułatwienia, ale Bank Gospodarstwa Krajowego z Naczelną Organizacją Techniczną organizują specjalne spotkania, które mają zachęcić przedsiębiorców do korzystania z tego instrumentu. Przyniesie to efekty?[/b]
Jestem o tym przekonana. To jedyna droga, aby zrealizować plan finansowy. To ważne, bo przygotowujemy raport, w którym wskażemy nowe mechanizmy wspierania firm, ale nie w formie dotacji. Jednym z takich rozwiązań jest kredyt technologiczny, choć przyznaję, że obecne zapisy są restrykcyjne. Zmiany mają znacząco ułatwić sytuację przedsiębiorców. Nie będzie już trzeba wykazać dochodu netto będącego skutkiem realizacji projektu, a tzw. premia technologiczna będzie wypłacana po zakończeniu inwestycji. Mam nadzieję, że nowa, bardziej przyjazna formuła kredytu wzbudzi zainteresowanie przedsiębiorców.
[b]Oby, bo na chętnych czeka ponad 1,2 mld zł, a kredyt miał być prologiem do wprowadzenia szerszej palety tzw. inżynierii finansowej po 2013 r.?[/b]