- Korespondencja z Brukseli
– Nie popieramy go dlatego, że jest Włochem. Ale dlatego, że jest znakomitym kandydatem – oświadczył wczoraj w Rzymie francuski prezydent Nicolas Sarkozy.
Po raz pierwszy przywódca drugiej co do wielkości gospodarki strefy euro powiedział, kto jest jego faworytem na stanowisko szefa EBC. 31 października 2011 r. kończy się kadencja francuskiego bankiera Jeana-Claude'a Tricheta. Decyzja o jego następcy zapadnie na szczycie UE w czerwcu. Wymagana jest większość głosów krajów strefy euro. Ale każdy wie, że kluczowe jest poparcie Niemiec.
Mamma mia! – zakrzyknęła kilka tygodni temu niemiecka bulwarówka „Bild" na wieść o tym, że włoski kandydat jest faworytem w wyścigu do fotela prezesa EBC. I natychmiast przypomnieli swoim czytelnikom, których liczbę szacuje się na 12 milionów, że dla Włochów życie bez inflacji jest jak spaghetti bez sosu pomidorowego. Wniosek? Mario Draghi zniszczy euro, które było wzorowane na stabilnej niemieckiej marce. Cele EBC oparto przecież na modelu niemieckim, jego siedzibę umieszczono we Frankfurcie i powszechnie zgodzono się, że następcą Jeana-Claude'a Tricheta będzie Niemiec.
Ruch Webera
Berlin miał odstąpić od promowania swoich kandydatów na najwyższe stanowiska w unijnych instytucjach w oczekiwaniu na prezesurę EBC. Szyki pomieszał jednak naturalny niemiecki kandydat Axel Weber, szef Bundesbanku. W lutym ogłosił, że rezygnuje ze swojego stanowiska i – w konsekwencji – z ubiegania się o to wyższe.