Na rezygnację Dominique Strauss-Kahna nalegały Hiszpania i Austria oraz Stany Zjednoczone. Sekretarz skarbu USA Timothy Geithner powiedział wręcz, że skoro siedzący w więzieniu Strauss-Kahn nie jest w stanie kierować Międzynarodowym Funduszem Walutowym, to niech poda się do dymisji.
Wyraźnie widać, że zaczyna się wojna słów między Europejczykami a Azjatami. – Nie ma żadnej logiki w tym, że MFW jest kierowany przez Europejczyka. W ciągu ostatnich trzech – czterech lat świat bardzo się zmienił – mówił wczoraj minister finansów Tajlandii Korn Chatikavanij.
Ale nie widać żadnych oznak tego, że Europejczycy mieliby zrezygnować, zwłaszcza teraz, kiedy rola MFW jest kluczowa w rozwiązywaniu kłopotów zadłużonych krajów strefy euro.
To dlatego najczęściej wymieniane jest nazwisko 55-letniej minister finansów Francji Christine Lagarde. Z wykształcenia jest prawniczką, ma doświadczenie w kierowaniu amerykańską kancelarią prawną Baker McKenzie, a podczas szczytów G7 i G20 pełniła ważną funkcję w negocjacjach pomiędzy szefami rządów. Pani Lagarde ma jednak na koncie kłopotliwy epizod – zatwierdziła wypłatę odszkodowania od państwa dla kontrowersyjnego biznesmena Bernarda Tapie, który jest przyjacielem prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego. Christine Lagarde jest szanowana przez kolegów ze strefy euro, ma też dobre stosunki z kanclerz Merkel i z premierem Wielkiej Brytanii Davidem Cameronem oraz z Timothym Geithnerem.
Jeśli ostatecznie stanowisko szefa MFW nie przypadnie Europejczykowi, największe szanse ma Turek Kamal Dervis znany z tego, że wyprowadził Turcję z kryzysu gospodarczego. Wcześniej był wiceprezesem Banku Światowego, teraz pracuje w waszyngtońskim Brookings Institution.