Na ok. 40 projektów tylko jeden – dotyczący zniesienia niektórych obowiązków informacyjnych i wybranych barier gospodarczych – można uznać za istotny dla firm w Polsce. Reszta to drobne, kosmetyczne zmiany, żadna nie jest rewolucyjna. Z jednej strony może dobrze, że przed wyborami Sejm nie zamienia się w maszynkę do głosowania, a posłowie nie prześcigają w propozycjach, które mogą im zjednać wyborców. Z drugiej strony, patrząc na minione cztery lata, trudno oprzeć się wrażeniu, że wszystko, z czym Platforma Obywatelska szła do wyborów, gdzieś się po drodze rozmyło.

Niewątpliwym sukcesem było przyjęcie zmian ograniczających możliwość przechodzenia na wcześniejsze emerytury. Niestety, mundurówkami już się nie zajęto. Poległ pomysł aktywizacji ludzi po pięćdziesiątce, nic nie zrobiono w kierunku zrównania wieku emerytalnego. Rząd poddał się też w kwestii reformy finansów publicznych i przejrzenia świadczeń socjalnych.

Oczywiście tarczą dla rządu przed tymi zarzutami może być kryzys, ale on nie tłumaczy braku działań, które w trakcie spowolnienia wsparłyby wzrost. A do takich należy uproszczenie przepisów, wprowadzenie jednego okienka nie tylko z nazwy. Wicepremierowi Waldemarowi Pawlakowi przypomniało się o danych wyborcom obietnicach dopiero przed kolejnymi wyborami – późno, ale dzięki temu mamy czekającą właśnie na głosowanie ustawę deregulacyjną. Gospodarce przede wszystkim nie należy przeszkadzać, ale w gorszych czasach rząd powinien ją wesprzeć.