Dokapitalizować banki i wzmocnić EFSF

Niekontrolowane bankructwo Grecji miałoby niszczycielskie skutki - mówi w rozmowie z "Rz" Olli Rehn, komisarz ds. gospodarczych i walutowych

Publikacja: 20.10.2011 19:00

Dokapitalizować banki i wzmocnić EFSF

Foto: AFP

- W niedzielę przełomowy szczyt UE i strefy euro. Jakie decyzje mogą zapaść?

- Pracujemy nad kompleksowym pakietem, bo żadne cząstkowe rozwiązania już nie pomogą. Mamy pięciopunktową mapę drogową. W punkcie dotyczącym Grecji, mamy raport Trojki, na podstawie którego najpierw ministrowie finansów strefy euro, a potem przywódcy podejmą decyzję odnośnie do dalszego finansowania. To wymaga także ponownego zastanowienia się nad umową z prywatnymi inwestorami z lipca. Następnie należy zwiększyć możliwości finansowe Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej, a także jego elastyczność poprzez możliwość działań prewencyjnych, zakupy papierów na rynku pierwotnym i wtórnym. Jesteśmy także za wcześniejszym uruchomieniem następcy EFSF – Europejskiego Mechanizmu Stabilizacji. Zamiast 2013 roku byłby to 2012 roku. Kolejna sprawa to dokapitalizowanie banków. Spodziewam się w niedzielę zgody na skoordynowane podejście do tego problemu, w tym czasowe podniesienie współczynnika wypłacalności oraz rozważne zaksięgowanie wszystkich rządowych papierów dłużnych w portfelach banków. Jasne jest, że to musi być zrobione równolegle: dokapitalizowanie banków i wzmocnienie EFSF, czyli wzmocnienie zapór przed rozlaniem się kryzysu na inne kraje strefy euro. Spodziewam się też, że kraje znajdujące się teraz w centrum zainteresowania rynków, szczególnie Włochy, podejmą zobowiązania do oszczędności budżetowych i reform strukturalnych. I wreszcie ostatnia sprawa, nie tak pilna, to średnio- i długoterminowa strategia przebudowy strefy euro.

- Na razie wydaje się, że Francja i Niemcy nie są zgodne jak ratować Grecję. Czy jest pan przekonany, że szczyt zakończy się sukcesem?

- Drugi pakiet dla Grecji musi być składnikiem pakietu uzgodnionego na niedzielnym szczycie. Bardzo ważne, że Francja i Niemcy pracują razem i jest postęp. Ale w strefie euro mamy jeszcze 15 państw i kluczowe jest, żeby cała 17-tka doszła w niedzielę do porozumienia. Jest bardzo mocna świadomość kryzysu i polityczna wola porozumienia.

- Grecja czeka ciągle na opóźnianą wypłatę szóstej transzy – 8 mld euro – z pierwszej pożyczki. Czy w weekend zapadnie decyzja pozytywna w tej sprawie?

- Rekomendujemy podjęcie decyzji warunkowo. Co do zasady będzie zgoda, ale pieniądze mogą zostać wypłacone na początku listopada dopiero, jeśli grecki parlament uchwali przedtem określone reformy.

- W lipcu uzgodniono, że prywatni wierzyciele zredukują dług Grecji o 21 proc. Teraz mówi się o głębszych cięciach, nawet o połowę. Jak można żądać od banków znaczącej redukcji, a jednocześnie utrzymywać, że ma być to akcja dobrowolna?

- Od lipca parametry się zmieniło, w większości na gorsze. Musieliśmy obniżyć prognozę wzrostu gospodarczego dla Grecji, podwyższyć deficytu budżetowego, a dochody z prywatyzacji będą mniejsze niż oczekiwano. Nasza prognoza zdolności kredytowej Grecji pogorszyła się. Pożądane jest więc, aby Grecja i jej prywatni wierzyciele znaleźli porozumienie w sprawie dobrowolnego zredukowania długów.

- Kilka miesięcy temu sam pan ostrzegał przed niszczycielskimi efektami redukcji greckiego długu. Już pan tak nie uważa?

- Martwimy się ewentualnymi negatywnymi efektami dla całej strefy euro, dlatego kluczowe jest zbudowanie zapory ogniowej, co oznacza przede wszystkim wzmocnienie EFSF i wcześniejsze powołanie do życia EMS. W przeszłości mówiąc o konsekwencjach miałem jednak na myśli niekontrolowane bankructwo, czy zmuszenie Grecji do wyjścia ze strefy euro. I to miałoby niszczycielskie skutki gospodarcze, społeczne i polityczne, i to nie tylko dla samej Grecji. Teraz rozmawiamy jednak o operacji zorganizowanej i – to opcja najbardziej pożądana – dobrowolnym udziale sektora prywatnego.

- W lipcu powiedzieliście bankom, żeby zredukowały dług grecki o 21 proc. i wszystko będzie pod kontrolą. Teraz okazuje się, że warunki się zmieniły i może potrzebna będzie redukcja o połowę. Jak zamierzacie przekonać je, że to już koniec i na pewno taka operacja wystarczy do uczynienia Grecji wypłacalną?

- Popatrzmy na Grecję w dłuższej perspektywie. Może nie od czasów starożytności, ale też nie od lipca. Pierwszy program został uzgodniony w maju 2010 roku. Jego celem była utrzymanie stabilności finansowej strefy euro i ułatwienie Grecji reform strukturalnych i dostosowania fiskalnego. Był to sukces, w tym sensie, że uniknęliśmy gwałtownej katastrofy na miarę Lehman Brothers, do której Europa była wtedy kompletnie nieprzygotowana. Ludzie mówią, że taka taktyka kupowania czasu nie jest mądra i nie może być docelowa. Zgadzam się, że nie może to być cel, ale to chyba lepsza opcja niż zgoda na gwałtowną katastrofę. Nie powinniśmy popełniać samobójstwa ze strachu przed śmiercią. Grecja przystąpiła do realizowania postawionych jej warunków skrupulatnie i z wigorem. Od maja 2010 do maja 2011 obniżyła dług publiczny o 7 proc. Produktu Krajowego Brutto. To znaczące osiągnięcie. Jednakże potem okazało się, że większe wyzwania – reformy strukturalne – są trudniejsze, pojawiły się podziały polityczne w Grecji, silne niepokoje społeczne. Stąd teraz konieczne są zmiany w naszym programie, w tym dotyczące zaangażowania ze strony sektora prywatnego.

- O ile powinny zostać zwiększone możliwości finansowe EFSF? Wystarczy bilion euro?

- Trwają prace, nie mogę uprzedzać ich rezultatów.

- Ale podstawowym politycznym pytaniem jest, czy Europejski Bank Centralny będzie mógł kupować papiery EFSF? Francja jest za, Niemcy się sprzeciwiają. Jakie jest pana zdanie?

- Zgadzam się, że wzmocnienie EFSF jest kluczowe, a EBC odegrał ogromną rolę walcząc z kryzysem zadłużenia. W Komisji zdajemy sobie jednak sprawę, że musimy przestrzegać unijnych traktatów, co oznacza, ze trudno w ten pakiet bezpośrednio włączyć EBC.

- Finlandia chce, aby MFW odgrywał większą rolę w ratowaniu strefy euro. Czy po spotkaniu G20, gdzie amerykański sekretarz skarbu nie poparł tego pomysłu, jest to jeszcze realny scenariusz?

- Opowiadamy się za zwiększeniem kapitałów MFW. Jednak USA i niektóre państwa spoza strefy euro sprzeciwiają się temu. Jest propozycja specjalnego dwustronnego mechanizmu, w którym MFW mógłby wykorzystywać nadwyżki finansowe  krajów BRIC. Zwróciłbym uwagę moim fińskim przyjaciołom na geopolityczne konsekwencje takiego rozwiązania. Oznaczałoby to, że Chińczycy, Brazylijczycy, czy Rosjanie uzyskaliby pośredni dostęp do stołu obrad strefy euro.

- Gdy mówi pan o dostępie do stołu obrad, warto przypomnieć kraje UE spoza strefy euro i ich narzekania na izolację. Czy uważa pan, że istnieje rozwiązanie, które pozwoli na zwalczenie kryzysu w strefie euro i zwiększenie jej odporności bez tworzenia Europy dwóch prędkości i bez podważania idei jednolitego rynku?

- Wierzę w to. Musimy zrobić co się da metodą wspólnotową, włączając w proces decyzyjny 27 państw. Udało się przy „sześciopaku" powinno być zachowane przy całej legislacji dotyczącej np. ochrony środowiska, przepisów konsumenckich, polityki przemysłowej, czy handlowej. Ale oczywiście strefa euro ma wyraźną potrzebę i prawo podejmowania decyzji, które dotyczą ich specyficznych problemów. Pozwalają na to unijne traktaty. Jeśli ktoś chce mieć większy wpływ na podejmowanie decyzji w strefie euro, to oczywiście zapraszamy do przyłączenia się. Można spełnić kryteria i być w strefie euro. Zapraszamy wszystkich, łącznie z Polską.

- W niedzielę przełomowy szczyt UE i strefy euro. Jakie decyzje mogą zapaść?

- Pracujemy nad kompleksowym pakietem, bo żadne cząstkowe rozwiązania już nie pomogą. Mamy pięciopunktową mapę drogową. W punkcie dotyczącym Grecji, mamy raport Trojki, na podstawie którego najpierw ministrowie finansów strefy euro, a potem przywódcy podejmą decyzję odnośnie do dalszego finansowania. To wymaga także ponownego zastanowienia się nad umową z prywatnymi inwestorami z lipca. Następnie należy zwiększyć możliwości finansowe Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej, a także jego elastyczność poprzez możliwość działań prewencyjnych, zakupy papierów na rynku pierwotnym i wtórnym. Jesteśmy także za wcześniejszym uruchomieniem następcy EFSF – Europejskiego Mechanizmu Stabilizacji. Zamiast 2013 roku byłby to 2012 roku. Kolejna sprawa to dokapitalizowanie banków. Spodziewam się w niedzielę zgody na skoordynowane podejście do tego problemu, w tym czasowe podniesienie współczynnika wypłacalności oraz rozważne zaksięgowanie wszystkich rządowych papierów dłużnych w portfelach banków. Jasne jest, że to musi być zrobione równolegle: dokapitalizowanie banków i wzmocnienie EFSF, czyli wzmocnienie zapór przed rozlaniem się kryzysu na inne kraje strefy euro. Spodziewam się też, że kraje znajdujące się teraz w centrum zainteresowania rynków, szczególnie Włochy, podejmą zobowiązania do oszczędności budżetowych i reform strukturalnych. I wreszcie ostatnia sprawa, nie tak pilna, to średnio- i długoterminowa strategia przebudowy strefy euro.

Pozostało 80% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację