Trochę cieplej zrobiło się na rynkach finansowych w ostatnich dniach. Wskaźnik Dow Jones jest nawet od początku roku na 2-procentowym plusie po piątkowej sesji. Już ostatnio pisałem, że dane makro z USA przestały się pogarszać. W ubiegłym tygodniu Filadelfia FED był pozytywnym zaskoczeniem. Poprawa klimatu na amerykańskim rynku akcji to z jednej strony efekt trochę lepszych danych, a z drugiej  odzwierciedlenie nadziei na jakieś rozwiązanie w sprawie kłopotów strefy euro.

Obawy o niewypłacalność krajów południa Europy i powiązane z tym problemy europejskich banków wraz z groźbą powrotu recesji w USA od kilku miesięcy dawały się inwestorom mocno we znaki. Po lepszych danych zza oceanu zagrożenie z tamtego kierunku oddaliło się, więc jako główny punkt zapalny została strefa euro ze swoimi problemami.

Rynek ostatnio podąża za komentarzami politycznymi: wiadomość dająca nadzieję na jakieś polityczne rozstrzygnięcie sprawia, że rynek rośnie o 2, 3 procent, a trochę chłodniejszy komentarz – że spada w podobnej skali. Można było mieć nadzieję, że handel w rytm komentarzy polityków skończył się w ubiegły piątek, ale termin przesunął się przynajmniej do środy.

Pojawiły się też komentarze, jakoby udział w pomocy dla strefy euro miały mieć też Chiny, a także MFW. Z jednej strony to dla mnie potwierdzenie instytucjonalnej słabości strefy euro, z drugiej zaś można się zastanawiać, jaka byłaby cena wsparcia udzielonego Europie przez Chiny. Państwu Środka, oczywiście, nie powinno być na rękę, aby Europa pogrążyła się w chaosie i recesji, gdyż kraje Europy są jednym z głównych odbiorców produktów „made in China". Spowolnienie handlu międzynarodowego kraj ten odczułby bardzo silnie, gdyż to eksport jest motorem napędowym jego gospodarki. Ostatnio premier Chin powiedział, iż tworzenie miejsc pracy powinno być priorytetem dla jego rządu. Chcąc je tworzyć, rząd musi zadbać też o rynki zbytu produktów i usług wytworzonych przez nowych pracowników. W tej kwestii Chiny mogą albo pobudzać popyt wewnętrzny, albo dalej zdobywać zamówienia eksportowe. Kredyt dla swojego głównego odbiorcy może nie jest z chińskiego punktu widzenia takim złym rozwiązaniem. Może też pozwolić na kupienie czasu, gdyż Chiny wciąż są biednym krajem i pobudzenie popytu wewnętrznego to długi proces.