Rynki to nie "Obcy"

Z Indermitem S. Gillem, głównym ekonomistą Banku Światowego na Europę I Azję Środkową rozmawiają Kuba Kurasz i Konrad Krasuski

Publikacja: 18.12.2011 15:06

Rynki to nie "Obcy"

Foto: Bloomberg

Sugeruje Pan, że to rynki tworzą presję do reform?

Nie widzę w tym nic złego. Rynkami nie kierują żadni „Obcy", to są ludzie i instytucje, którzy inwestują powierzone przez nas środki. Jeżeli oszczędzamy na emeryturę, chcielibyśmy, aby pieniądze lokowane były trafnie. Jeżeli część z nich ulokowana zostanie w polskich obligacjach, i rynek zacznie zastanawiać się, czy kwoty pozyskane z emisji Polska aby dobrze wykorzystuje, koszty finansowania wzrosną. Wtedy rząd pokazać musi rynkom, że stara się poprawić politykę fiskalną. Nie chodzi tu tylko o nagłe cięcia czy podwyżki podatków, ale zmiany, które są społecznie akceptowalne i ekonomicznie efektywne.

Jak pokazują przykłady z przeszłości, trwałe dostosowania fiskalne mają wspólne cechy: dotyczą głownie strony wydatkowej (i to na trwale), a nie wzrostu podatków. Dodałbym, że w większości wywoływane są przez presję rynków. Politycy reagują szybciej na ruchy agresywnych spekulantów, niż na oczekiwania dobrze poinformowanych wyborców...

Ale ta sama presja rynkowa prowadzić może do nowej recesji. Stąd głosy różnych ekonomistów, że należy zwiększać wydatki publiczne, aby stymulować wzrost gospodarczy.

Jeżeli kraj ma zdrowe finanse publiczne, i jest w stanie zapewnić bezpieczeństwo publiczne, podstawową edukację i ochronę zdrowia, jeżeli programy socjalne nie zniechęcają ludzi do pracy, jeżeli regulacje dotyczące firm i banków są sensowne, rynki traktować będą ten kraj dobrze. Jeżeli nie – mogą go popchnąć do recesji.

Rok temu przygotowaliśmy na zlecenie polskiego rządu raport, jak poprawić wydajność wydatków publicznych w Polsce. Celem było ograniczenie deficytu z 6 do 3 proc. PKB. Raport jest publicznie dostępny. Najlepsze rezultaty dać może właśnie zmiana systemu emerytalnego, świadczeń publicznych, szkolnictwa i ochrony zdrowia.

Czy to jest czas na większe wydatki? Nie. To jest czas aby uczynić państwa bardziej wydajnymi. Możecie to nazywać zaciskaniem pasa. Ale nie ma w zasadzie lepszego czasu na reformy niż kryzys.

Czyli kryzys jest dobry?

Jeżeli rządy są w stanie ochronić najuboższych I najbardziej narażonych, aby nie ucierpieli, jeżeli potrafią tak ograniczyć marnotrawstwo publicznych pieniędzy, tak że nie wróci one na nowo w dobrych czasach, jeżeli nastąpi poprawa regulacji dla biznesu a zasiłki nie będą zniechęcać do podejmowania pracy – wtedy tak, te kraje mogą na kryzysie skorzystać.

Jeżeli gospodarki i ich społeczeństwa staną się dzięki trudnym czasom bardziej elastyczne, to dobrze. Ale jeżeli państwom nie uda się spełnić tych wymagań i nie wzmocnią swoich gospodarek – zostaną w tyle na wiele lat.

Wierzę, że Estonia i Łotwa wyjdą z obecnych perturbacji wzmocnione. Ale czas pokaże.

Sugeruje Pan, że to rynki tworzą presję do reform?

Nie widzę w tym nic złego. Rynkami nie kierują żadni „Obcy", to są ludzie i instytucje, którzy inwestują powierzone przez nas środki. Jeżeli oszczędzamy na emeryturę, chcielibyśmy, aby pieniądze lokowane były trafnie. Jeżeli część z nich ulokowana zostanie w polskich obligacjach, i rynek zacznie zastanawiać się, czy kwoty pozyskane z emisji Polska aby dobrze wykorzystuje, koszty finansowania wzrosną. Wtedy rząd pokazać musi rynkom, że stara się poprawić politykę fiskalną. Nie chodzi tu tylko o nagłe cięcia czy podwyżki podatków, ale zmiany, które są społecznie akceptowalne i ekonomicznie efektywne.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację