Prognozy dla polskiej gospodarki

Początek roku zawsze skłania do dyskusji nad prognozami bądź projekcjami rozwoju gospodarki.

Publikacja: 02.02.2012 02:06

Prognozy dla polskiej gospodarki

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

W tym roku formułowane są rozmaite scenariusze – od katastroficznych do superoptymistycznych. Wyraźnie słychać głosy programowych pesymistów. Do tej grupy zaliczam ekonomistów, którzy od dawna zapowiadają nadejście recesji w Polsce.

Jedni obrazili się na rzeczywistość (lub może na władzę) i starają się wywołać recesję, formułując czarne, samosprawdzające się w ich mniemaniu, prognozy. Osoby takie mają duże wzięcie w mediach, bo jak wiadomo, najlepiej sprzedają się wiadomości złe. Tradycyjnie pesymistyczne prognozy formułuje także panel wpływowego brytyjskiego tygodnika „The Economist".

Główną przyczyną pesymizmu wobec tegorocznych perspektyw polskiej gospodarki jest oczekiwane spowolnienie wzrostu, a zdaniem niektórych nawet recesja w UE. O wolniejszym wzroście Polski ma zadecydować mniejszy eksport na rynki Wspólnoty.

Umiarkowanie optymistyczną prognozę na 2012 rok przedstawił rząd w makroekonomicznych założeniach do budżetu (wzrost PKB o 2,5 proc.). Wiele organizacji międzynarodowych, od Komisji Europejskiej poczynając, a na Międzynarodowym Funduszu Walutowym kończąc, powieliło prognozę rządu, nieznacznie ją tylko korygując.

Taki schemat powtarza się często, wyjątkiem był 2009 rok, kiedy to cały Zachód z organizacjami międzynarodowymi włącznie nie wierzył, że Polska okaże się zieloną wyspą na morzu europejskiej recesji.

Do optymistów zaliczają się rozmaite ośrodki, które oczekują dużego napływu inwestycji zagranicznych, utrzymania przyzwoitej dynamiki sprzedaży przez naszych eksporterów i powrotu dobrych nastrojów konsumenckich. Od czasu do czasu media piszą o zachwytach zagranicy nad polską gospodarką, złoty ostatnio się umacnia, a Bruksela pozytywnie ocenia rozwój sytuacji polskich finansów publicznych.

Średnia prognoz wzrostu PKB w 2012 r. była w końcu stycznia bliska prognozie rządu, tyle że nastąpił tu spadek: jeszcze w listopadzie oczekiwano wzrostu o 3,2 proc. Tak gwałtowna zmiana konsensusu nastąpiła pod wpływem nagłego nasilenia się kryzysu finansów publicznych w kilku krajach strefy euro.

Nagłe zmiany prognoz dla Polski i ich duży rozrzut świadczą o dużej niepewności. Większość oczekiwań można określić jednak jako umiarkowanie optymistyczne.

W tym roku formułowane są rozmaite scenariusze – od katastroficznych do superoptymistycznych. Wyraźnie słychać głosy programowych pesymistów. Do tej grupy zaliczam ekonomistów, którzy od dawna zapowiadają nadejście recesji w Polsce.

Jedni obrazili się na rzeczywistość (lub może na władzę) i starają się wywołać recesję, formułując czarne, samosprawdzające się w ich mniemaniu, prognozy. Osoby takie mają duże wzięcie w mediach, bo jak wiadomo, najlepiej sprzedają się wiadomości złe. Tradycyjnie pesymistyczne prognozy formułuje także panel wpływowego brytyjskiego tygodnika „The Economist".

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację