Bardzo nieprzyjemna dyskusja

Ostatnio doszło znów do bardzo nieprzyjemnej wymiany zdań między Leszkiem Balcerowiczem a Jackiem Rostowskim.

Publikacja: 01.06.2012 03:48

Były wicepremier i prezes NBP stwierdził w telewizji, że inwestorzy każą Polsce płacić wyższe stopy procentowe za sprzedawane obligacje niż np. Czechom, co jest dowodem niskiej oceny działań oszczędnościowych naszego rządu. Na to minister finansów odpowiedział w przesłanym do PAP oświadczeniu, że to nieprawda – stopy procentowe bowiem w ostatnich miesiącach w Polsce spadały szybciej niż w Czechach (ergo inwestorzy dobrze oceniają działania rządu).

Mamy więc dwie dokładnie przeciwstawne opinie ze strony dwóch renomowanych ekonomistów, powołujących się na dokładnie te same wskaźniki ekonomiczne. A normalny człowiek, który usiłuje się w tym połapać, ma dowód na to, że w ekonomii nic nie jest pewne, a w oparciu o te same dane można wyprowadzać dowolne wnioski. Jak bowiem mawiał jeden z XIX-wiecznych brytyjskich premierów, mamy trzy poziomy kłamstwa: kłamstwo, ohydne kłamstwo i statystykę.

Nie ukrywam, że cała ta wymiana opinii wywołuje u mnie lekki niesmak. Ja akurat wiem, o jakich liczbach mowa – i widzę, w jaki sposób dla obrony swojej z góry przyjętej tezy obaj adwersarze patrzą na nie od tej strony, od której im wygodnie, starannie omijając stronę drugą.

Leszek Balcerowicz ma rację, mówiąc, że pożyczając pieniądze na rynku, polski rząd musi zaoferować wyższe odsetki od rządu czeskiego. Starannie jednak pomija fakt, że nie jest to wcale wynik bieżącej oceny działań rządu, ale zjawisko, które trwa nieprzerwanie od 20 lat – było tak również wówczas, gdy on wprowadzał swoje historyczne reformy, a potem gdy był prezesem NBP (nota bene wielu ludzi uważa, że utrzymanie stosunkowo wysokich stóp procentowych było raczej jego zasługą niż błędem, bo pozwoliło Polsce uniknąć nadmiernego boomu kredytowego, który tak źle skończył się u wielu naszych europejskich sąsiadów).

Z kolei Jacek Rostowski udaje, że nie rozumie, że mowa o poziomie stóp procentowych, a nie o zmianach tego poziomu w ostatnim okresie – i zgodnie z prawdą pokazuje, że zmiany te miały raczej tendencję spadkową (co sugeruje niezłe oceny ze strony rynku).

Choć cytowane przez obu liczby są prawdziwe, wystarczy przecież dokonać lekkiej modyfikacji sposobu pomiaru (raz wziąć pod uwagę poziom wskaźnika, raz jego zmiany, a w przypadku zmian wybrać sobie taki a nie inny punkt odniesienia), aby uzyskać to, co się chce pokazać. Obaj panowie udają więc, że nie rozumieją argumentacji przeciwnika. Leszek Balcerowicz chce pokazać, że rząd robi za mało, Jacek Rostowski, że robi tyle, ile trzeba. I tak dobierają wskaźniki, by uzyskać potwierdzenie swoich tez, jednocześnie – co wyjątkowo niemiłe – otwarcie zarzucając sobie mijanie się z prawdą co do liczb.

A prawda, jak to często bywa, leży pośrodku. Rzeczywiście, zmiany stóp procentowych w ciągu ostatnich miesięcy pokazują, że inwestorzy mają spore zaufanie do obecnej polityki finansowej zarówno Polski, jak Czech (mimo drobnych wahań oprocentowanie obligacji od wielu miesięcy podąża w ślad za niemieckim – w odróżnieniu od stóp w krajach, które tracą zaufanie inwestorów).

Z drugiej jednak strony utrzymujący się od lat znacznie wyższy poziom stóp w Polsce niż w Czechach sugeruje, że fundamenty finansowe Polski (zarówno finanse publiczne, jak sytuacja w sektorze bankowym) mogłyby i powinny zostać wzmocnione przez bardziej skuteczną politykę gospodarczą.

Zamiast nieprzyjemnych kłótni, toczonych poprzez prezentację kilku odpowiednio dobranych liczb, nasz kraj zasługuje chyba na nieco poważniejszą dyskusję na te tematy. Niekoniecznie toczoną w drodze efektownych, ale nie do końca merytorycznych medialnych występów.

Były wicepremier i prezes NBP stwierdził w telewizji, że inwestorzy każą Polsce płacić wyższe stopy procentowe za sprzedawane obligacje niż np. Czechom, co jest dowodem niskiej oceny działań oszczędnościowych naszego rządu. Na to minister finansów odpowiedział w przesłanym do PAP oświadczeniu, że to nieprawda – stopy procentowe bowiem w ostatnich miesiącach w Polsce spadały szybciej niż w Czechach (ergo inwestorzy dobrze oceniają działania rządu).

Pozostało 88% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację