Kurs akcji tąpnął, a wartość niegdyś perły w koronie miliardera spadła do niespełna 300 mln zł. W komunikacie dotyczącym celów podwyższenia kapitału można przeczytać, że Rovese zamierza kupić udziały w zagranicznych spółkach  zależnych należących do Sołowowa, o których tak naprawdę niewiele wiadomo.

Rynek na takie operacje jest  szczególnie wyczulony, zwłaszcza że  nie wiadomo, jakie przychody i zyski generują te firmy. W związku z tym trudno jest oszacować ich wpływ na całościowe wyniki Rovese. Reakcja rynku  nie powinna też dziwić z innego powodu. Produkowanie nowych akcji w czasach, gdy nie idzie za tym wzrost zysków spółki, jest niekorzystne dla akcjonariuszy mniejszościowych.

A w przypadku Rovese tak właśnie jest. W pierwszym kwartale strata netto przekroczyła 28 mln zł. Akcjonariusze mniejszościowi  patrzą na takie operacje z zupełnie innej, krótszej perspektywy. Horyzonty właścicieli są o wiele odleglejsze. Być może w sugestiach, że Sołowow lepiej komunikuje się ze swoim rajdowym pilotem niż z rynkiem, jest trochę prawdy.

Niemniej wciąż bronią go wyniki jego biznesu jako całości. W portfelu ma cztery spółki, które tylko w tym roku pozwoliły mu powiększyć majątek o ponad 30 proc. Pozostaje mieć nadzieję, że jego działania w dłuższej perspektywie pozwolą też zwiększyć wartość udziałów akcjonariuszy mniejszościowych, a nie tylko własnych.