Polscy informatycy już lata temu byli poszukiwanymi i cenionymi pracownikami nie tylko w Europie (przede wszystkim w Niemczech), ale nawet na antypodach. Teraz sytuacja powoli się zmienia – w ślad za laureatami powracającymi z międzynarodowych konkursów branży IT powoli napływają do nas firmy chcące rozwijać swoje ośrodki badawcze czy laboratoria.

Kilka znaczących, globalnych firm, które zdecydowały się na taki krok, to jednak kropla w morzu potrzeb. Dlatego najwyższy czas, abyśmy jako kraj zaczęli dużo skuteczniej i mocniej promować inne atuty, niż tylko duży i chłonny rynek wewnętrzny i względnie tanią i wykwalifikowaną siłę roboczą. To najlepszy moment na budowanie wysokiej pozycji Polski jako miejsca sprzyjającego inwestycjom technologicznym, bo tak naprawdę to one, a nie stare, tradycyjne gałęzie przemysłu, mogą wprowadzić naszą gospodarkę na nowe tory. Tym bardziej że w tym roku Polska skutecznie zadebiutowała w światowym rankingu Startup Genome, oceniającym warunki rozwoju przedsięwzięć z branży nowych technologii. Warszawa uplasowała się na 23. pozycji, przed Waszyngtonem i Montrealem.

W nowej perspektywie finansowej na lata 2014 – 2020 Unia ma szczodrzej wspierać funduszami wszelkie działania proinnowacyjne. Byłoby dobrze zawczasu przygotować się do jak najbardziej efektywnego wykorzystania tych pieniędzy i potencjału naszych technologicznych kadr. Już teraz myśleć, jak jeszcze skuteczniej kusić duże firmy, by lokowały u nas innowacyjne laboratoria, ośrodki badawcze, nowoczesny przemysł. Mamy szanse na sukces, byle jej tylko nie zmarnować.