Prawo do podejmowania ryzyka

Skoro ludzie nie potrafią sami się ochronić, to może potrzebują więcej ochrony ze strony państwa – sugerowała kilka dni temu w kontekście Amber Gold dziennikarka jednej z rozgłośni radiowych.

Publikacja: 09.08.2012 14:10

Prawo do podejmowania ryzyka

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Ryszard Waniek

A dlaczego nie pójść jeszcze dalej? Może państwo powinno zająć się zarządzaniem naszymi oszczędnościami, oczywiście po tym, jak ludzi do tego oszczędzania ustawowo zmusi?

Na przykład określony prawnie odsetek naszych pensji automatycznie trafiałby do specjalnych funduszy inwestycyjnych, podobnie jak teraz do ZUS i OFE. Te fundusze dzieliłyby środki pomiędzy lokaty bankowe i obligacje skarbowe. Cały proces byłby objęty surowym nadzorem państwa, więc byłby ultrabezpieczny. Oczywiście, stopa zwrotu z naszych wymuszonych oszczędności byłaby niska, bo przecież stanowi ona premię za ryzyko.

Taki pomysł, na ile wiem, w debacie o Amber Gold jeszcze się nie pojawił, co dość zaskakujące, biorąc pod uwagę dominujący w niej paternalizm. Wielu komentatorów zdaje się sugerować, że wszystko, co objęte kontrolą rządowych instytucji, jest bezpieczne, a co się tej kontroli wymyka, musi być szwindlem.

Osobiście nie potrafię zrozumieć, dlaczego publiczne instytucje, które składają się z ludzi równie omylnych jak ci, nad którymi sprawują władzę, miałyby być gwarantem naszego bezpieczeństwa? Dlaczego miałbym wierzyć, że te same instytucje, które przez trzy lata działalności Amber Gold nie były w stanie wykryć w jego działaniu nieprawidłowości, choć miały takie podejrzenia, staną się niezawodne, gdy tylko parabanki zaczną im formalnie podlegać? Ostatni kryzys w USA dość wyraźnie dowiódł, że do nadużyć może dochodzić także na oczach nadzorców, bo jego ośrodkiem nie były nieregulowane (dotąd) fundusze hedgingowe, ale regulowane banki, które zachęcane przez władze napompowały bańkę kredytową.

W aferze z Amber Gold też państwo się  nie sprawdziło, choćby dlatego, że zawiodło na polu edukacyjnym. To, że nie ma zysków bez ryzyka, powinien wiedzieć każdy uczeń, który przeszedł przez nasz – publiczny – system edukacyjny. Sugerowanie, że odpowiedzią na zaistniałą sytuację jest więcej państwa, jest jak leczenie kaca wódką.

Jest i inny wątek. Wystarczy zajrzeć na fora internetowe, aby zobaczyć, że wielu z tych, którzy ponieśli straty na „inwestycjach" w Amber Gold, wini za to nie właścicieli spółki, ale właśnie państwo. I nie bez powodu. W ramach dziennikarskiego śledztwa mniej więcej rok temu powierzyłem gdańskiej spółce niewielką kwotę na trzy miesiące i terminowo pieniądze odzyskałem wraz z obiecanymi odsetkami. Gdybym zrobił to samo dwa miesiące temu, pieniędzy bym nie odzyskał. I nie dlatego, że Amber Gold był piramidą finansową – jeśli był, co nie zostało na razie dowiedzione, choć osobiście od początku nie miałem co do tego wątpliwości – tylko dlatego, że państwowe instytucje postanowiły ją nagle wywrócić.

Strategia, jaką zastosowały –  nakłonienie banków, aby zerwały z Amber Gold współpracę oraz nagłośnienie sprawy w mediach – okazałaby się równie skuteczna, gdyby chodziło o wykolejenie najzdrowszego nawet banku czy funduszu inwestycyjnego. Wiem, że taką linię obrony stosuje prezes Amber Gold i nie zamierzam być jego adwokatem. Ale sytuacja, w której nie bez winy władz dochodzi do nieszczęścia, a następnie staje się to pretekstem, aby przyznać tym władzom więcej kompetencji kosztem swobody obywateli do podejmowania ryzyka, jest niepokojąca.

A dlaczego nie pójść jeszcze dalej? Może państwo powinno zająć się zarządzaniem naszymi oszczędnościami, oczywiście po tym, jak ludzi do tego oszczędzania ustawowo zmusi?

Na przykład określony prawnie odsetek naszych pensji automatycznie trafiałby do specjalnych funduszy inwestycyjnych, podobnie jak teraz do ZUS i OFE. Te fundusze dzieliłyby środki pomiędzy lokaty bankowe i obligacje skarbowe. Cały proces byłby objęty surowym nadzorem państwa, więc byłby ultrabezpieczny. Oczywiście, stopa zwrotu z naszych wymuszonych oszczędności byłaby niska, bo przecież stanowi ona premię za ryzyko.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Z pustego i generał nie naleje
Opinie Ekonomiczne
Polscy emeryci wracają do pracy
Opinie Ekonomiczne
Żeby się chciało pracować, tak jak się nie chce
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Jak przekuć polskie innowacje na pieniądze
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Ekonomiczne
Dlaczego warto pomagać innym, czyli czego zabrakło w exposé ministra Sikorskiego
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne