Zagrożenia dla zabezpieczeń emerytalnych płyną zewsząd i są powszechne. Listę zacząć można od niebywałych trendów recesyjnych i kryzysu finansowego spowodowanego przez chciwość instytucji finansowych i ignorancję inwestujących w nich swoje pieniądze potencjalnych emerytów.
Ten perfekcyjny sztorm spowodował, że mamy do czynienia z pokoleniami, które nie odłożyły wystarczająco dużo, żeby samodzielnie sfinansować swoje emerytury. Kolejnym elementem jest znana i wielokrotnie powtarzana teza, że instytucje odpowiedzialne za nasze emerytury (ZUS, OFE, państwo) zwyczajnie zbankrutują, pozostawiając znaczącą część społeczeństwa bez zasilenia finansowego po przekroczeniu przez niego przypisanego prawnie wieku emerytalnego. Trzecim elementem nokautującym koncepcje bezpiecznej starości spędzanej na koszt emerytalnego zabezpieczenia jest fakt, że żyjemy coraz dłużej i istnieje realne niebezpieczeństwo, iż pieniądze na nas przeznaczone wyczerpią się wcześniej niż nasza ziemska egzystencja.
Żyjemy coraz dłużej
Wszystko, co powyżej stwierdzone, jest niewątpliwie prawdziwe z wyjątkiem jednego fundamentalnego założenia, którym jest sama koncepcja przechodzenia na emeryturę. Koncepcja, która w sposób niezrozumiały przesłoniła wszystkie racjonalne argumenty na rzecz nieprzechodzenia na emeryturę w ogóle.
Tak naprawdę jedynym liczącym się argumentem na rzecz emerytalnego raju są problemy zdrowotne, które z natury swojej ów raj czynią raczej piekłem niż po wszech czasy niczym nieskrępowaną szczęśliwością. Odwróćmy więc nasze myślenie i w sposób co nieco przewrotny zbudujmy argument na rzecz tego, że zmuszanie ludzi do przechodzenia na emeryturę jest niekonstytucyjne i uderza w samo serce naszych demokratycznych swobód. Poniżej sześć argumentów, które można zastosować, by obronić przedstawioną tezę:
1. Nie ma fizjologicznego powodu, żeby przechodzić na emeryturę.