Nie będzie raju na emeryturze

Już dziś mamy do czynienia z pokoleniami, które nie odłożyły wystarczająco dużo, żeby samodzielnie sfinansować swoje emerytury – pisze profesor z Uniwersytetu New Brunswick i członek rady nadzorczej PTE?PZU

Publikacja: 13.08.2012 04:31

Nie będzie raju na emeryturze

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Red

Zagrożenia dla zabezpieczeń emerytalnych płyną zewsząd i są powszechne. Listę zacząć można od niebywałych trendów recesyjnych i kryzysu finansowego spowodowanego przez chciwość instytucji finansowych i ignorancję inwestujących w nich swoje pieniądze potencjalnych emerytów.

Ten perfekcyjny sztorm spowodował, że mamy do czynienia z pokoleniami, które nie odłożyły wystarczająco dużo, żeby samodzielnie sfinansować swoje emerytury. Kolejnym elementem jest znana i wielokrotnie powtarzana teza, że instytucje odpowiedzialne za nasze emerytury (ZUS, OFE, państwo) zwyczajnie zbankrutują, pozostawiając znaczącą część społeczeństwa bez zasilenia finansowego po przekroczeniu przez niego przypisanego prawnie wieku emerytalnego. Trzecim elementem nokautującym koncepcje bezpiecznej starości spędzanej na koszt emerytalnego zabezpieczenia jest fakt, że żyjemy coraz dłużej i istnieje realne niebezpieczeństwo, iż pieniądze na nas przeznaczone wyczerpią się wcześniej niż nasza ziemska egzystencja.

Żyjemy coraz dłużej

Wszystko, co powyżej stwierdzone, jest niewątpliwie prawdziwe z wyjątkiem jednego fundamentalnego założenia, którym jest sama koncepcja przechodzenia na emeryturę. Koncepcja, która w sposób niezrozumiały przesłoniła wszystkie racjonalne argumenty na rzecz nieprzechodzenia na emeryturę w ogóle.

Tak naprawdę jedynym liczącym się argumentem na rzecz emerytalnego raju są problemy zdrowotne, które z natury swojej ów raj czynią raczej piekłem niż po wszech czasy niczym nieskrępowaną szczęśliwością. Odwróćmy więc nasze myślenie i w sposób co nieco przewrotny zbudujmy argument na rzecz tego, że zmuszanie ludzi do przechodzenia na emeryturę jest niekonstytucyjne i uderza w samo serce naszych demokratycznych swobód. Poniżej sześć argumentów, które można zastosować, by obronić przedstawioną tezę:

1. Nie ma fizjologicznego powodu, żeby przechodzić na emeryturę.

Oczywiście są zajęcia wymagające fizycznej sprawności, która w sposób naturalny zmniejsza się po ukończeniu 60. roku życia. Istnieje również grupa społeczna, która doznała urazów zawodowych lub też została nie w pełni sprawna jako wynik przebytych chorób niekoniecznie związanych z wykonywanym zawodem. Dla tych grup powinniśmy mieć siatkę bezpieczeństwa w postaci systemu rentowego. Jego zasady i ekonomiczna zastępowalność powinny być przedmiotem odrębnej dyskusji. Jednym z elementów tej analizy powinno być założenie, że przy stosowaniu zasad zdrowego życia wszyscy powinniśmy być silniejsi. Innymi słowy przestańmy się epatować prorodzinną polityką, której ideologia to wygenerowanie nowego pokolenia, które ma nas utrzymać, a zajmijmy się edukowaniem społeczeństwa w podstawach zdrowego odżywiania i dobrodziejstwach fizycznej aktywności. Zamiast religii, która obiecuje szczęście wieczne, być może lepiej byłoby wydawać pieniądze na wychowanie fizyczne i zdrową kuchnię, które to elementy dają szczęście doczesne.

Dla większości z nas, to znaczy tych bez specjalnych zdrowotnych problemów, przejście na emeryturę jest automatyzmem do akceptacji, którego zostaliśmy propagandowo zdeterminowani. Stwierdzenie, że istnieje jakiś magiczny moment definiujący czas przejścia na emeryturę, jest z roku na rok coraz mniej stosowną propozycją, nie tylko dlatego, że żyjemy dłużej, ale głównie dlatego, że jakość naszego życia nie ulega radykalnej zmianie tylko dlatego, że się starzejemy. Do tego dodać trzeba dynamikę zmian rynku pracy. Prace wymagające fizycznego wysiłku są w odwrocie, rynek usług dynamicznie się rozwija, działalność nie dla zysku (społeczna filantropia) stanowi najszybciej rosnącą gałąź działalności gospodarczej, a prace oparte na wiedzy można wykonywać znakomicie również w bardzo zaawansowanym wieku.

2. Kontynuacja działalności zawodowej lub też zaangażowanie w działalność społeczną jest elementem pozwalającym na utrzymanie fizycznego i umysłowego zdrowia na wysokim poziomie.

Wystarczy zajrzeć do pierwszego z brzegu podręcznika psychologii, socjologii społecznej czy też geriatrii, by stwierdzić, że kontynuacja zdyscyplinowanego życia intelektualnego powoduje, iż procesy starzenia znacznie się spowalniają. Aktywność zawodowo-społeczna wymusza na nas uczenie się nowej rzeczywistości (z jaką trudnością niektórym posłom przyszło przestawić się na elektroniczne zarządzanie dokumentami sejmowymi), a każdy proces uczenia powoduje, że nasze zmysły podlegają odnowie.

Nie mamy co prawda panaceum na procesy postępującego starzenia się, ale wiemy z pewnością, że realizowanie zadań, które w naszej świadomości są racjonalne, procesy te dynamicznie spowalnia. Racjonalność jest oczywiście pojęciem względnym. Dla jednych będzie to kreatywność, dla innych uczenie innych, a dla trzecich czysta frajda z dodatkowo zarobionych pieniędzy. Obserwacja ekonomicznie i społecznie rozwiniętych społeczeństw pokazuje, jak grupa społeczna, która technicznie jest na emeryturze, angażuje się w działalność społeczną, własną edukację czy wtórną profesjonalną karierę. Ta znacząca grupa pracuje nie mniej wydajnie niż w czasach pełnego zatrudnienia, zyskuje na własnym zdrowiu, choć nie jest tak dobrze wynagradzana, jak przed osiągnięciem tego biurokratycznie zdefiniowanego wieku emerytalnego. Niemniej jednak satysfakcja z bycia użytecznym jest tak duża, że w znaczącym stopniu rekompensuje tę finansową niesprawiedliwość.

3. Człowieczeństwo realizuje się w działaniu.

Prace wymagające fizycznego wysiłku są w odwrocie, a rynek usług szybko się rozwija

Jako gatunek jesteśmy stworzeni do celowościowego działania. Miejscem, w którym najłatwiej o taką samorealizację, jest zakład pracy. Inaczej rzecz ujmując, praca jako działalność twórcza jest nam tak niezbędną dla realizacji naszego człowieczeństwa jak tlen dla utrzymania nas przy życiu. Dlaczego więc dobrowolnie chcemy rezygnować z nas samych, z naszego kreatywnego Ja, z poczucia spełnionego obowiązku, z poczucia bycia użytecznymi? Dojrzali ludzie mają takie bogactwo doświadczenia, że społeczeństwa nie stać na utratę zmagazynowanej w ten sposób wiedzy. Jeżeli udałoby się wykorzystać tylko część z tego depozytorium w postaci mentorstwa, monitoringu, nadzoru, opieki nad mniej doświadczonymi, to efektywność i produktywność społecznego procesu reprodukcji znacząco by się wzbogaciła. W większości przypadków nie chodzi o kariery, lecz o uczestniczenie w procesie, satysfakcja czerpana jest z postrzegania naszej przydatności, a krańcowa korzyść mierzona jest zmniejszaniem wydatków na ochronę zdrowia, zwłaszcza tego mentalnego.

Starsi radzą sobie na rynku pracy

Recesje, przez które przechodzą okresowo wszystkie gospodarki, powodowały, że postrzegano starsze pokolenie jako przeszkodę w kreowaniu nowych miejsc pracy dla młodego pokolenia. Nic bardziej błędnego, otóż aktywność zawodowa starszego pokolenia powoduje, że rynek zwiększa swoją zdolność popytową. To starsza generacja, o ile posiada poczucie bezpieczeństwa, jest generatorem tego popytu. I ona ze względu na swoje oczekiwania kreuje miejsca pracy zarówno w sektorze usług, jak i sektorze bezpośredniej produkcji konsumpcyjnej. Argumentacja o starzejącej się generacji, która powoduje, że znikają miejsca pracy, jest tak samo absurdalna, jak argumentacja, że imigracja zabiera miejsca pracy. Wszystkie badania wskazują na wręcz odwrotny efekt. I trudno jest zrozumieć, dlaczego nie daje się tego spokojnie wytłumaczyć społeczeństwu, a politykom i dziennikarzom zwłaszcza.

4. Demografia jest nieubłaganym fenomenem.

Czy to z powodu braku właściwej polityki społeczno-ekonomicznej, czy też jako naturalna gatunkowa tendencja do spowolnienia prokreacji, czy też przez zwykłą ludzką leniwość – jedno jest pewne – pokoleniowo się starzejemy. Coraz mniej młodych wchodzi w wiek produkcyjny i potrzebne będzie utrzymanie starszej generacji w ryzach produktywnej dyscypliny, żeby zabezpieczyć podstawowe potrzeby konsumpcyjne. Nie wszystko da się zautomatyzować, nie wszystko da się odhumanizować, dla wielu działań obecność ludzkiej ręki będzie niezbędna. Nie palmy więc tych generacyjnych mostów w imię bliżej niezdefiniowanego „raju" emerytalnego, w ramach którego nie bardzo wiadomo, kto ma nam zapewnić byt i dlaczego właśnie ta, a nie inna generacja ma być tym podatkiem obciążona. Być może powinniśmy przedefiniować nasze oczekiwania w stosunku do wydajności pracy, ale z pewnością nie w stosunku do czasu, w jakim jesteśmy w stanie ją wykonywać.

5. Wszyscy potrzebujemy pieniędzy i lubimy je posiadać.

Jest to niewątpliwy banał, ale ma on oczywistą racjonalność. Staramy się za wszelką cenę przeżyć nasz rachunek bankowy. Jak to ktoś ładnie powiedział, powinniśmy przeżyć nasze finansowe życie tak, żeby ostatni czek poszedł do grabarza i żeby ten ostatni był bez pokrycia. Ale to uproszczenie nie tłumaczy, dlaczego w ciągu ostatnich 20 latach w rozwiniętych gospodarkach świata wzrastał cały czas udział ludzi starszych na rynku pracy, i to pomimo różnego rodzaju recesji. Z racjonalnego punktu widzenia musiało być coś więcej w tym procesie niż czysty fiskalizm.

Ludzie sukcesu rzadko kończą karierę po upływie 65. roku życia. Warren Buffett, Walter Disney, Donald Trumph, Jimmy Carter i tak dalej, i tak dalej. To tylko sportowcy kończą kariery wcześnie, ale też nie wszyscy. Ten obłąkany syndrom, że w momencie przekroczenia 65. roku życia coś dramatycznego w nas się zmienia, co każe położyć się do łóżka i czekać na wniebowstąpienie, jest tak samo dziwaczny, jak i niezrozumiały. W Kanadzie przez ponad dwadzieścia lat walczono o odejście od przymusowej emerytury, a my robimy wszystko, żeby ten nielogiczny system utrwalić. Może odrobinę racjonalności przyniesie zmiana sposobu postrzegania pracy. Pomyślmy, że po przekroczeniu pewnego wieku już nie musimy, a chcemy, a jak nie chcemy, to znaczy, że mamy już dosyć, żeby zaspokoić własne oczekiwania. Marzy mi się społeczeństwo chcących chcieć, w którym każdy w ramach swoich demokratycznych praw będzie decydować o swoim życiu, i to w sposób niezależny, a państwo przestanie na siłę regulować sprawy, do których nie powinno się w ogóle wtrącać.

Zagrożenia dla zabezpieczeń emerytalnych płyną zewsząd i są powszechne. Listę zacząć można od niebywałych trendów recesyjnych i kryzysu finansowego spowodowanego przez chciwość instytucji finansowych i ignorancję inwestujących w nich swoje pieniądze potencjalnych emerytów.

Ten perfekcyjny sztorm spowodował, że mamy do czynienia z pokoleniami, które nie odłożyły wystarczająco dużo, żeby samodzielnie sfinansować swoje emerytury. Kolejnym elementem jest znana i wielokrotnie powtarzana teza, że instytucje odpowiedzialne za nasze emerytury (ZUS, OFE, państwo) zwyczajnie zbankrutują, pozostawiając znaczącą część społeczeństwa bez zasilenia finansowego po przekroczeniu przez niego przypisanego prawnie wieku emerytalnego. Trzecim elementem nokautującym koncepcje bezpiecznej starości spędzanej na koszt emerytalnego zabezpieczenia jest fakt, że żyjemy coraz dłużej i istnieje realne niebezpieczeństwo, iż pieniądze na nas przeznaczone wyczerpią się wcześniej niż nasza ziemska egzystencja.

Pozostało 91% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację