Górnictwo zawsze było branżą, w której coś się działo (pominę teraz ocenę, czy dobrze, czy źle). Ale wygląda na to, że teraz machina naprawdę ruszyła. Po debiucie giełdowym Bogdanki w 2009 r. i JSW w 2011 r. branża węglowa przestała być „no name”, ale zaczęła być marką samą w sobie zwłaszcza, że obie polskie spółki węglowe są w składzie WIG20.
To, że w górnictwie węgla kamiennego jest jeszcze wiele do zrobienia i że mamy potencjał, tylko trzeba go dobrze wykorzystać – to wiemy wszyscy. Pytanie tylko, jak to zrobić?
Tego będę się chciała dowiedzieć 15 października przede wszystkim od wiceministra gospodarki Tomasza Tomczykiewicza i wiceministra Skarbu Państwa Pawła Tamborskiego. Po raz pierwszy oba resorty zapowiedziały obecność swoich przedstawicieli na imprezie „Rz” i „Parkietu”. To o tyle ważne, że w ostatnim czasie branżę rozgrzewają informację o dalszej sprzedaży jastrzębskich akcji skarbu czy korekcie strategii (obecnie nazywanej programem) dla górnictwa, co otworzyłoby drogę do sprzedaży spółek węglowych inwestorowi strategicznemu. Pytanie też, skąd kopalnie mają brać pieniądze na inwestycje, bez których ich produkt nie będzie mógł konkurować z paliwem z importu. Dodatkowo pojawia się kwestia bezpieczeństwa pracy pod ziemią (zwłaszcza, gdy eksploatacja odbywa się coraz głębiej) oraz problemy na linii kopalnie – samorządy.
A obok tego wszystkiego mamy branżę okołogórniczą i jej szybki rozwój i coraz większy eksport. Jednym słowem – jest się czym pochwalić.
To dobrze, że o górnictwie węgla kamiennego zaczynamy mówić coraz więcej i coraz częściej. Może i UE zrozumie, że każdy ma prawo bronić własnego paliwa i własnej technologii. Może niektórzy przestaną twierdzić, że dopłacamy do każdej wydobytej tony węgla. I może wreszcie wizerunek tej branży przestanie być tak czarny jak jej produkt? Ale na siłę niczego wybielać nie będziemy, zapewniam. Zwłaszcza, że sporo się dzieje i mam wrażenie, że to jeszcze nie koniec…