Przełom dopiero przed nami. I bynajmniej nie chodzi tu o pozytywną metamorfozę. Nasz rynek może się zmienić nie do poznania, jeśli wygra wariant dobrowolnej przynależności do funduszy emerytalnych. Stan finansów publicznych wpływa pozytywnie na giełdę. Jeżeli jednak w sposób zamierzony, czy nie zamierzony, obecne propozycje zmiany w II filarze doprowadzą do marginalizacji funduszy emerytalnych, to niestety sumaryczny efekt będzie niekorzystny. Jedna trzecia aktywów OFE to akcje. Załóżmy więc, że portfel walorów spółek o wartości 80 mld zł zostanie skierowany na rynek, nawet stopniowo przez kilka lat... Czy nie ma uzasadnionej obawy, że ceny akcji ostro pójdą w dół?
Wariant „dobrowolności" zaczyna nabierać wielkiej popularności. Z tym, że to jest dobrowolność z tzw. wyborem domniemanym. Czy w takiej sytuacji OFE są w ogóle w stanie przetrwać? Czy to jest pożądany scenariusz, przy cały czas deklarowanym przez ministra Jacka Rostowskiego wsparciu dla rynku kapitałowego...
Warto to wprost powiedzieć: totalny demontaż II filaru emerytalnego – a póki co rządowe propozycje dotyczące OFE idą w tym kierunku – bije przede wszystkim w klasę średnią. Ona nie wychodzi na ulicę i nie protestuje. Ta część społeczeństwa, która najsilniej pracuje, wydaje i chce wciąż więcej zarabiać. Dezintegracja obecnego systemu emerytalnego (w części kapitałowej) tworzy sytuację nieodwracalną – nie da się tego systemu odtworzyć. Dlatego należy szukać wariantów alternatywnych.