Tempo wzrostu w strefie euro spowolniło w trzecim kwartale do zaledwie 0,1 proc. z 0,3 proc. kwartał wcześniej. Dla tych, którzy wierzyli w rychły koniec problemów strefy euro, to zimny prysznic. Dla tych, którzy patrzą na sytuację w strefie w sposób strukturalny, to potwierdzenie, że bez systemowych rozwiązań trwałej i istotnej poprawy sytuacji strefy nie da się osiągnąć. Dwa kluczowe obszary, w których musi dokonać się postęp, to kształt instytucjonalny strefy euro oraz nadmierne zadłużenie.
Pomimo że strefa euro zmaga się z kryzysem zadłużenia od co najmniej pięciu lat, efektem tych zmagań jest – paradoksalnie – dalszy przyrost długu. W 2007 r. łączne zadłużenie sektora prywatnego i publicznego stanowiło 203 proc. PKB strefy, w 2012 r. już 238 proc. W tym okresie nominalny PKB wzrósł o 5 proc., a zadłużenie aż o 24 proc. Rośnie zarówno dług sektora prywatnego, jak i publicznego. Trudno więc mówić o rozwiązaniu czy chociażby o rozwiązywaniu problemu.
To, że kryzys jest związany z kwestiami zadłużenia, a więc z problemami w bilansach poszczególnych sektorów gospodarki, ma daleko posunięte konsekwencje dla prowadzonej polityki. Taki charakter kryzysu silnie ogranicza bowiem stymulujące oddziaływanie polityki pieniężnej – trudno oczekiwać od nadmiernie zadłużonych podmiotów, by były w stanie nakręcać trwałą koniunkturę poprzez dalsze zadłużanie się. Nienaturalnie niskie stopy pozwalają wprawdzie utrzymać się „nad wodą" niektórym dłużnikom, równocześnie jednak opóźniają niezbędny w gospodarce proces „oczyszczania" i niezbędnej realokacji kapitału do nowych, perspektywicznych dziedzin.
Oddzielny problem stanowi europejska waluta. Pokazują to dobitnie chociażby ostatnie nawoływania niektórych krajów strefy (tych o wysokiej elastyczności cenowej eksportu, wytwarzających relatywnie proste wyroby) do podjęcia działań mających na celu osłabienie euro. Napotykają one brak zrozumienia u tych, gdzie dominuje eksport zaawansowanych, niewrażliwych na cenę wyrobów. W ich przypadku bowiem negatywne efekty popytowe (np. osłabienie siły nabywczej gospodarstw w efekcie wyższych cen paliw) przewyższają znikome w ich przypadku pozytywne efekty na eksporcie.
Ta niska efektywność polityki pieniężnej i kursowej powoduje, że o tempie wzrostu w strefie euro w dużej mierze decyduje dziś kształt polityki fiskalnej. W warunkach, jakie mamy, efekty mnożnikowe tej polityki są bardzo silne. To właśnie wyhamowanie tempa konsolidacji deficytów doprowadziło w 2013 r. do wyrwania się strefy euro z recesji. Ubocznym efektem jest dalsze narastanie długu (dług publiczny strefy przekroczył już 95 proc. PKB) i idąca w ślad za tym rosnąca presja Brukseli, by w 2014 r. powrócić na ścieżkę konsolidacji.