Zmiany zabolą

Strefa euro zachowuje się dziś jak pies, który goni swój własny ogon – przekonuje Andrzej Halesiak, dyrektor w Banku Pekao, członek Rady Towarzystwa Ekonomistów Polskich.

Publikacja: 10.01.2014 09:48

Red

Tempo wzrostu w strefie euro spowolniło w trzecim kwartale do zaledwie 0,1 proc. z 0,3 proc. kwartał wcześniej. Dla tych, którzy wierzyli w rychły koniec problemów strefy euro, to zimny prysznic. Dla tych, którzy patrzą na sytuację w strefie w sposób strukturalny, to potwierdzenie, że bez systemowych rozwiązań trwałej i istotnej poprawy sytuacji strefy nie da się osiągnąć. Dwa kluczowe obszary, w których musi dokonać się postęp, to kształt instytucjonalny strefy euro oraz nadmierne zadłużenie.

Pomimo że strefa euro zmaga się z kryzysem zadłużenia od co najmniej pięciu lat, efektem tych zmagań jest – paradoksalnie – dalszy przyrost długu. W 2007 r. łączne zadłużenie sektora prywatnego i publicznego stanowiło 203 proc. PKB strefy, w 2012 r. już 238 proc. W tym okresie nominalny PKB wzrósł o 5 proc., a zadłużenie aż o 24 proc. Rośnie zarówno dług sektora prywatnego, jak i publicznego. Trudno więc mówić o rozwiązaniu czy chociażby o rozwiązywaniu problemu.

To, że kryzys jest związany z kwestiami zadłużenia, a więc z problemami w bilansach poszczególnych sektorów gospodarki, ma daleko posunięte konsekwencje dla prowadzonej polityki. Taki charakter kryzysu silnie ogranicza bowiem stymulujące oddziaływanie polityki pieniężnej – trudno oczekiwać od nadmiernie zadłużonych podmiotów, by były w stanie nakręcać trwałą koniunkturę poprzez dalsze zadłużanie się. Nienaturalnie niskie stopy pozwalają wprawdzie utrzymać się „nad wodą" niektórym dłużnikom, równocześnie jednak opóźniają niezbędny w gospodarce proces „oczyszczania" i niezbędnej realokacji kapitału do nowych, perspektywicznych dziedzin.

Oddzielny problem stanowi europejska waluta. Pokazują to dobitnie chociażby ostatnie nawoływania niektórych krajów strefy (tych o wysokiej elastyczności cenowej eksportu, wytwarzających relatywnie proste wyroby) do podjęcia działań mających na celu osłabienie euro. Napotykają one brak zrozumienia u tych, gdzie dominuje eksport zaawansowanych, niewrażliwych na cenę wyrobów. W ich przypadku bowiem negatywne efekty popytowe (np. osłabienie siły nabywczej gospodarstw w efekcie wyższych cen paliw) przewyższają znikome w ich przypadku pozytywne efekty na eksporcie.

Ta niska efektywność polityki pieniężnej i kursowej powoduje, że o tempie wzrostu w strefie euro w dużej mierze decyduje dziś kształt polityki fiskalnej. W warunkach, jakie mamy, efekty mnożnikowe tej polityki są bardzo silne. To właśnie wyhamowanie tempa konsolidacji deficytów doprowadziło  w 2013 r. do wyrwania się strefy euro z recesji. Ubocznym efektem jest dalsze narastanie długu (dług publiczny strefy przekroczył już 95 proc. PKB) i idąca w ślad za tym rosnąca presja Brukseli, by w 2014 r. powrócić na ścieżkę konsolidacji.

Czy i jak można z tego gordyjskiego węzła wyjść? Kluczem jest szybka naprawa bilansów tych sektorów (gospodarstw domowych, firm, banków i sektora publicznego), gdzie występują problemy. Szybka restrukturyzacja długów oznacza kolejne odpisy, straty itd., ale trzeba tę gorzką pigułkę przełknąć, jeśli chce się myśleć o wyjściu z korkociągu. Europa chce proces naprawy bilansów rozłożyć w czasie, by koszty tego procesu były także rozłożone. Ale długotrwała stagnacja/recesja powoduje, że w przypadku niektórych krajów powstaje błędne koło: proces narastania nowych strat jest szybszy niż proces rozwiązywania starych problemów. Radykalnych działań i tak nie da się uniknąć, a mimo wszystko łatwiej je przeprowadzić przy długu strefy na poziomie 240 proc. PKB niż 260, 280 czy 300 proc. Oczyszczenie gospodarki, nawet jeśli miałoby być bolesne, zdjęłoby wiszące dziś nad działaniami prywatnych podmiotów odium niepewności i pozwoliło na uruchomienie efektywnego procesu realokacji pracy i kapitału do nowych obszarów. Banki znów mogłyby zacząć finansować firmy, a nie – jak ma to miejsce dziś – deficyty rządów.

Druga kwestia, instytucjonalnego kształtu strefy euro, jest istotna w kontekście możliwości jej funkcjonowania w dłuższym okresie. Rozwiązanie problemu zadłużenia może bowiem odblokować wzrost, ale reformy instytucjonalne są niezbędne, by negatywne procesy, które doprowadziły do kryzysu, znów nie dały o sobie znać. Doświadczenia z funkcjonowania strefy dobitnie pokazują, że przy tak różnorodnych gospodarkach kluczową kwestią dla zachowania spójności strefy jest wbudowanie silnych, wspólnotowych mechanizmów fiskalnych, systemu transferów pozwalających na skuteczne przeciwdziałanie skutkom asymetrycznych szoków uderzających w kraje strefy. W strefie powstały namiastki tego typu mechanizmów (np. ESM), ale mają one charakter doraźny. Potrzeba systemowych rozwiązań, czegoś na kształt budżetu federalnego.

Proces zmian, które mogłyby na trwałe wyrwać gospodarkę strefy euro z marazmu, postępuje bardzo wolno. W efekcie na decyzje firm i gospodarstw negatywnie oddziałuje wszechobecna dziś niepewność. Zamiast iść do przodu, europejska gospodarka zachowuje się dziś jak pies, który goni swój własny ogon.

Tempo wzrostu w strefie euro spowolniło w trzecim kwartale do zaledwie 0,1 proc. z 0,3 proc. kwartał wcześniej. Dla tych, którzy wierzyli w rychły koniec problemów strefy euro, to zimny prysznic. Dla tych, którzy patrzą na sytuację w strefie w sposób strukturalny, to potwierdzenie, że bez systemowych rozwiązań trwałej i istotnej poprawy sytuacji strefy nie da się osiągnąć. Dwa kluczowe obszary, w których musi dokonać się postęp, to kształt instytucjonalny strefy euro oraz nadmierne zadłużenie.

Pozostało 90% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację